Znaleziono 177 wyników

autor: Cień Kruka
20 mar 2019, 13:51
Forum: Ogólne
Temat: Powiadomienia
Odpowiedzi: 6987
Odsłony: 363987

Dagny wyleczony z choroby, Midar z rany lekkiej

-2x owoc kaliny
-1x tasznik

// Ludki, zdecydujcie się. Każdy chce gdzie indziej tą informację o zużyciu ziół, i weź pamiętaj, które stado czego pragnie. D:
autor: Cień Kruka
11 mar 2019, 21:17
Forum: Ogólne
Temat: Powiadomienia
Odpowiedzi: 6987
Odsłony: 363987

Leczenie Szabli Kniei
-2x lubczyk
-1x nawłoć pospolita
autor: Cień Kruka
25 lut 2019, 10:28
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Księżycowa łąka
Odpowiedzi: 776
Odsłony: 110478

Widząc, że zielonołuski ukształtował swoją barierę, pchnęła kolec naprzód, kierując go prosto w płomienie. Nie przelewała w niego zbyt wiele mocy, nie chcąc przypadkiem zranić samca. W końcu, przynajmniej tym razem, nie walczyli naprawdę.
Kolec zniknął w ścianie ognia, topiąc się w ułamku uderzenia serca, nie wyłaniając się z drugiej strony. Z sykiem uniosła się para wodna, na widok czego białoskóra skinęła łbem z zadowoleniem. A więc jednak, tutejsze smoki, nawet te nieposługujące się mocą, można było tego nauczyć.
Nie, żeby zamierzała. To by było nieostrożne, nierozsądne. Pewnego dnia przyjdzie jej zabić i pożreć każdego po kolei, gdy drapieżniki się skończą. Ten jednak nie miał szczególnie mocnego Źródła; mogła liczyć, że nie stanie się większym zagrożeniem w przyszłości.

//Raport MP, MA, MO lvl 1
autor: Cień Kruka
24 lut 2019, 20:21
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Polana
Odpowiedzi: 731
Odsłony: 108462

Vanora, przemierzając tereny wspólne, odkryła tropy. Tropy bez wątpienia smocze, choć nie pachnące żadnym znanym jej stadem. Ten fakt, ta odmienność od normy, zaintrygowała ją na tyle, by tropem ruszyć, spróbować odkryć, co znajduje się na końcu. Łapa za łapą, z wprawą drapieżcy podchodzącego nieświadomą sarnę, podążyła za śladami.
Właściwie nie miała planu, co zrobić, gdy już rzeczonego smoka znajdzie. Mogłaby na przykład go zjeść. To zawsze była dobra opcja, albo przynajmniej warta rozpatrzenia.
Albo mogłaby go zabrać ze sobą. Khuran wydawał się zadowolony, gdy smoków przybywało; może ten mu się przyda? Na pewno byłby ciekawszy, niż jajka. Co więcej, może dostałaby pozwolenie na zjedzenie jajek, gdyby dostarczyła porządnego, dużego smoka?
Oba wyjścia wydawały jej się równie atrakcyjne. Zbliżając się więc do obcej sylwetki, nie była jeszcze pewna, ku czemu skłania się bardziej. Jak by nie patrzeć... Ona również była głodna.
autor: Cień Kruka
14 lut 2019, 22:49
Forum: Ogólne
Temat: Powiadomienia
Odpowiedzi: 6987
Odsłony: 363987


– 2x żywokost
– 2x ostróżeczka
– 2x rumianek
– 4x jałowiec
– 2x ślaz
– 2x nawłoć
– 2x macierzanka
– 2x chmiel


Dodano: 2019-02-14, 22:49[/i] ]

-2x lawenda


Zaktualizowane
autor: Cień Kruka
14 lut 2019, 20:49
Forum: Błękitna Skała
Temat: Polana
Odpowiedzi: 738
Odsłony: 93860

Uszy skierowała naprzód; gest ciekawości, nie agresji. Nie wiedziała jeszcze, z czym ma do czynienia. Czy tego smoka wolno było zjeść? Coraz lepiej pojmowała, że część smoków jest niejadalna. Głównie te pachnące Cieniem. Ale też takie w jajach, choć nie bardzo miała ochotę się z tym godzić. Atakowanie tych pachnących ziołami też wydawało się słabym pomysłem. A ten tutaj? Cóż, należało sprawę zbadać.
Ruszyła w jego stronę, powoli, ostrożnie. Nie była pewna, czy i on nie ma złych zamiarów. Choć nie odsłaniał kłów, zdążyła zauważyć, że tutejsze smoki nie zawsze od razu pokazują swoje intencje. Łapy stawiała miękko na śniegu, nie wysuwając pazurów. Obciążała je stopniowo, upewniając się, że zdradliwe podłoże nie umknie spod niej, powodując niezbyt przyjemną wywrotkę i wystawiając ją pozbawionemu przednich łap samcowi jak na talerzu.
autor: Cień Kruka
14 lut 2019, 15:26
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Księżycowa łąka
Odpowiedzi: 776
Odsłony: 110478

Samica obserwowała uważnie smoka, nie mogąc zajrzeć do jego umysłu i poznać myśli, dysponując jedynie informacjami, jakich dostarczały jej własne oczy. Dlatego w miarę, jak czekała, a nic się nie działo, zaczęło w jej łbie kształtować się podejrzenie, że Źródło samca mogło być zbyt słabe na stworzenie czegoś tak zaawansowanego.
Jednak w końcu zobaczyła, jak kolec się materializuje, a następnie trafia w sokoła. Popłynęła krew, równie nieprawdziwa, co ptak, po czym obydwa twory rozwiały się i zniknęły.
Skinęła łbem, przesyłając zielonemu samcowi uczucie satysfakcji. I pozostała ostatnia rzecz; skoro poznał lód, powinien też poznać ogień. Dwoma uderzeniami łapy odgarnęła więc śnieg, po czym sięgnęła do Źródła, każąc zapłonąć fragmentowi odsłoniętej trawy. Gdy płomienie, wspierane jej Mocą, na dobre się rozpaliły, przesłała kolejną wizję.


Kazała mu zobaczyć, jak studiuje ogień, jak uczy się go tak samo, jak wcześniej poznawał lód. Poznaje jego gorąco, jego zachowanie, a następnie znów czerpie ze Źródła, tym razem wykorzystując je do wzniesienia ściany płomieni.
Pokazała mu, jak w jego stronę leci lodowy kolec, a następnie trafia w ścianę, topi się, nie przekraczając granicy wytyczonej przez gorące płomienie.


Wycofała się z jego umysłu, po czym zaczerpnęła z własnego Źródła, by ukształtować kolec wykonany z lodu. Miał długość szpona i obracał się powoli w powietrzu na wysokości pięciu łusek nad końcami pazurów jej uniesionej łapy; gotowy do wystrzelenia, gdy tylko pojawi się bariera.
autor: Cień Kruka
06 lut 2019, 0:26
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Księżycowa łąka
Odpowiedzi: 776
Odsłony: 110478

Poczuła jego zrozumienie. Zamiotła ogonem śnieg, przyglądając mu się uważnie. Zdołał jej przesłać swoje myśli... Ciekawe, czy miał potencjał, by zrobić ze swoim Źródłem coś jeszcze?
Pazurami przeczesała śnieg, wydłubując kawałek lodu. Najzwyklejszy w świecie, przejrzysty, zimny, zamrożony. Następnie położyła go przed zielonym smokiem.

W kolejnej wizji mógł zobaczyć siebie samego, oglądającego kawałek lodu, zastanawiającego się nad nim, uczącego się go, a następnie sięgającego ponownie do Źródła i tworzącego długi na półtorej szpona lodowy kolec, a następnie rzucającego rzeczonym kolcem w sokoła. Przesłała mu uczucie koncentracji, uwagi.

Wycofała się z jego umysłu, śledząc uważnym wzrokiem każdy jego ruch. Zrozumienie lodu było dobre na początek; lód był twardy i przy dużej prędkości mógł zadawać rany. Nie miała przy sobie żadnego kamienia, dzięki któremu mogłaby przekazać zrozumienie kamienia zielonemu. Z resztą, sama rozumiała jedynie onyks, nie mając dotychczas styczności z innymi kamieniami.
To zadanie było trudniejsze, niż przesyłanie myśli. Ciekawiło ją, czy samiec sobie z nim poradzi.
autor: Cień Kruka
06 lut 2019, 0:01
Forum: Błękitna Skała
Temat: Polana
Odpowiedzi: 738
Odsłony: 93860

Ogień w środku zimy przyciągał wzrok. Zwłaszcza po zmroku, gdy stawał się widoczny z daleka. Smoczyca, gdy akurat nie była głodna, ani zagrożona, była dosyć ciekawskim stworzeniem, trudno więc się dziwić, że ruszyła w kierunku polany, by sprawdzić, cóż to takiego płonie i dlaczego. Trzymała się cienia, ledwie widoczna na tle białego jak jej skóra śniegu.
Przystanęła na skraju polany, obserwując uważnie ciemniejszą sylwetkę, kontrastującą z jasnym otoczeniem, palącą śnieg swym oddechem. Spoglądała, nie rozumiejąc nic z tego, co widzi. Bo i po cóż palić śnieg? Liczyła, że obserwacją zdoła uzyskać odpowiedź na to pytanie, a także na kolejne, dużo ważniejsze – czy i ona powinna tak postępować?
Uważała, że coraz lepiej rozumie otaczający ją świat, a nawet, że się do niego przystosowuje.
autor: Cień Kruka
03 lut 2019, 19:46
Forum: Czarne Wzgórza
Temat: Kanion Szeptów
Odpowiedzi: 834
Odsłony: 104276

Nie spuszczała z samca wzroku, odnotowując każde jego zachowanie, szukając odpowiedzi na podstawowe pytanie, zadawane zawsze, gdy spotykała coś nowego – pożywienie, czy zagrożenie? Nie zachowywał się jak bezwolna ofiara, lub też nie widział w niej zagrożenia. Ale to nawet lepiej; lubiła posiłki, za którymi nie trzeba biegać. Ten tutaj wyglądał, jakby czuł się jej równy. W powietrzu nie czuła jego strachu... Jednak podjął okrążenia, wraz z nią tocząc kołem.
Gdy wydał dźwięk, poruszyła uszami, nie mogąc się zdecydować, czy utrzymać je nakierowane na niebieskiego osobnika, czy też przylepić płasko do karku. W końcu zdecydowała się na coś pośredniego, stawiając je pionowo. Nie była przyzwyczajona do tego, by smoki wydawały dźwięki celowo; zdawało jej się to dziwnym pomysłem. Mogło spłoszyć strachliwą ofiarę, lub zdradzić położenie drapieżnikowi. Ten jednak nie wydawał się polować... Chyba, że polował na nią.
Może więc wydanie dźwięku rozumiał jako demonstrację siły?
Zdecydowała się odpowiedzieć, w podobnym stylu. Uniosła skrzydła, stykając ich ramiona ze sobą, by utworzyły pióropusz okalający jej ciało i uczyniły ją większą, po czym zaszczekała donośnie. Niech wie, że i ona się nie boi zarówno jego, jak i wszystkiego, co mogło ją tu usłyszeć!
Rozłożenie skrzydeł szybko okazało się błędem. Gwałtowny poryw wiatru szarpnął pierzastymi lotkami, wytrącając ją z równowagi i niemalże zdmuchując, próbując nią rzucić w pobliską ścianę. Stuliła uszy, składając znów ciasno skrzydła, starając się nie wypaść z rytmu, nie stracić odległości, wciąż toczyć kołem. Nie rozumiała wciąż fenomenu przeciągów szalejących w tej ogromnej jaskini. Raz istniały, raz nie; czasem niemalże ją przewracały, innym razem tylko szumiały drzewami niczym oddech. Wydawały się nieuzasadnione niczym, ani też w żaden sposób nie wywoływane...
No chyba, że jej pomysł był prawdziwy i gdzieś na końcu tej jaskini, pod ścianą zbyt odległą, by dotrzeć do niej idąc choćby i księżyc, siedział duży smok i machał skrzydłami. Naprawdę bardzo, bardzo duży...
Otrzymawszy wizję, poczuła kolejne zaskoczenie. Proponował jej wspólne łowy... Proponował mięso, sojusz. Posługiwał się Mocą, zupełnie jak ona. Jak kiedyś Dziewiąty. W przeciwieństwie do Dziewiątego jednak, nie czuła wszystkiego; nie pozostawał w stałym kontakcie, a ona sama nie mogła odczytać jego emocji. Nie wiedziała, jak to rozumieć – jako oznakę siły, czy słabości?
Sięgnęła do Źródła, przygotowując odpowiedź, która po części miała też być pytaniem.

W wizji samiec mógł zobaczyć stos smoczych czaszek, usypany na środku dużej jaskini. Czaszki były różnych rozmiarów, z przewagą bardzo młodych smoków, lub wręcz piskląt. Na ich szczycie zaś siedziała biała samica, owijając łapy ogonem i dumnie wystawiając pierś naprzód – prawdziwe uosobienie potęgi.
Następnie wizja się zmieniła; zobaczył samego siebie jej oczami, a wraz z tym widokiem napłynęła ciekawość.

Pokazując mu swoje trofea, liczyła na podobną odpowiedź. Taką, która wyjaśniłaby ostatecznie, czy był od niej słabszy, czy też silniejszy. Słabszego pożre; nawiązanie sojuszu z silniejszym byłoby zaś rozsądne.
Gdy stanął, również się zatrzymała. Uszy, wcześniej stulone, znów wystrzeliły naprzód, rejestrując nowe dźwięki. Ogon zamiótł śnieg, a umysł skupił się na nowej wizji, próbując odczytać myśli samca.
Pragnął... skały.


W kolejnej wizji pokazała mu ogromnego czarnego smoka o wielkich, błoniastych skrzydłach, siedzącego na tylnych łapach, a pozbawionego przednich. Gdzieś w okolicy jego zadu znajdował się las, w porównaniu do zadu przypominający niską trawę, a łeb na długiej szyi opierał się o chmury, niczym o stały twór, stanowiący sufit. Wielkie, rozłożone skrzydła, zagarniały powietrze, pchając je naprzód miarowymi uderzeniami, sprawiając, że drzewa szumiały, a z nieba spadały białe kawałki chmur, lecąc w dół, na ziemię. Po paru uderzeniach kolos zmęczył się i złożył skrzydła, a opady ustały. Wizji towarzyszyły kolejne uczucia – spokój i cierpliwość.

Ruszyła jednak naprzód, powoli, tuląc uszy do karku. Gdyby pozwolił jej podejść na tyle blisko, obwąchałaby końce pazurów łapy, którą ku niej wystawił.
autor: Cień Kruka
03 lut 2019, 18:52
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Podziemna Jaskinia
Odpowiedzi: 503
Odsłony: 59167

Nie atakował; mogła więc założyć, przynajmniej chwilowo, że jej nie zagrażał. Ona zaś nie była szczególnie głodna; w jej żołądku trawiła się wciąż świeża krew ostatnio spotkanego smoka. Te dwa czynniki po zsumowaniu oznaczały, że nie musiała się spodziewać walki. Przynajmniej na razie.
Uniosła lekko uszy, spoglądając na samca. Wydawał jakieś dźwięki, co wydało jej się fascynujące. Nie rozumiała, po co to robił, uznała jednak, że wypada mu odpowiedzieć. Zamiotła ogonem ziemię, po czym zaszczekała donośnie, a echo powieliło ten dźwięk, niosąc go ku obcemu smokowi.
Usiadła, niczym kot owijając łapy ogonem. Wyglądała na wyjątkowo zadowoloną z siebie i tak w istocie było – przecież nawiązała kontakt z innym smokiem, udzieliła odpowiedzi na jego dźwięki, wydając własne. Czuła dumę, że tak dobrze przystosowała się do tego nowego miejsca, będąc tu ledwie dwa wschody słońca. Upolowała i wyssała smoka, znalazła kryjówkę, a teraz udało jej się porozumieć z innym przedstawicielem jej gatunku, który najwyraźniej nie planował ucztować na jej krwi i mięsie. Ta nowa, większa jaskinia, stawiała nowe, większe wyzwania. Zawierała światło, drapieżniki i nowe smoki do pokonania, a także dziwne białe kawałki lecące z nieba i przeciągi, latające w różnych kierunkach. Ale co to dla niej? W końcu w poprzedniej jaskini okazała się najlepiej przystosowana; w tej również musiało tak być, a lista jej niewątpliwych dokonań, choć krótka, była satysfakcjonująca.
autor: Cień Kruka
27 sty 2019, 1:48
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Polana
Odpowiedzi: 767
Odsłony: 107530

Oh. Nie spodziewała się, że pisklak naprawdę odważy się zaatakować. Musiała chcąc, nie chcąc, przyznać, że był to bardzo odważny ruch, jak na tak malutki kawałek mięsa. Może nawet pokusiłaby się o określenie go jako imponującego?
Nie mogła jednak tak go określić. Głównie przez nieznajomość tak długiego słowa. Skupiła się więc na tym, by nie pozwolić wyrywnemu pisklakowi wydrapać jej ślepi. Sięgnęła do Źródła, wyobrażając sobie gałąź. Sękatą, pokrytą korą, identyczną jak wszystkie inne gałęzie, o zapachu mokrego drewna, smaku mokrego drewna i temperaturze otoczenia. Gałąź ta miała być dość gruba, by spełnić swoje zadanie – uderzyć w bok pisklęcia, zbijając je z toru i rzucając nim na ziemię. W końcu, mimo wrażenia, jakie zrobiło na niej swoją odwagą (czy raczej brawurą), nie mogła pozwolić, by wydrapało jej oczy.
autor: Cień Kruka
27 sty 2019, 0:50
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Polana
Odpowiedzi: 767
Odsłony: 107530

Pisklę próbowało ją wystraszyć! Przynajmniej tak odebrała to samica, widząc uniesione skrzydła i słysząc powarkiwanie. Sytuacja ta wydała jej się absurdalna, wręcz zabawna. Taki mały okruszek próbował stanowić dla niej zagrożenie?
Zamiotła uszami kark, przekrzywiając łeb lekko w lewo, gdy dosłyszała znajomy zlepek dźwięków. Zapamiętała je ze spotkania z Dominującą Nad Wieloma. Nie do końca rozumiała, po co smokom wydawanie takich skomplikowanych dźwięków, najwyraźniej jednak było to powszechne.

– Esz, esz. – dźwięk jej głosu przypominał bardziej szczekanie, niż słowa.
Uniosła skrzydła, odtwarzając postawę pisklaka. Jej gardło opuścił długi, groźny warkot, jakby wyzwanie. Jakby chciała sprowokować to straszące ją pisklę do ataku.
autor: Cień Kruka
27 sty 2019, 0:24
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Polana
Odpowiedzi: 767
Odsłony: 107530

Sześć rzadko kiedy pozostawała dłużej w jednym miejscu. Tak było i teraz – przemierzała tym razem tereny celem ich zbadania. Nie mieściło jej się w głowie, że ta ogromna, jasna jaskinia, w której teraz bez wątpienia się znajdowała, może się nie kończyć, nie być ograniczona żadną ścianą. Po prostu trzeba dokładnie poszukać, prawda?
Nie odnalazła jednak nic, co choćby w niewielkim stopniu przypominałoby ścianę. Dostrzegła za to coś jakby smoka. Młodego smoka, pisklę.
Zareagowała na ten widok dość oczywistym zdumieniem. Przecież czyż nie zjadła wszystkich piskląt, jakie istniały na świecie? I to tak dawno temu, że ich kości zdążyły pokryć się kurzem? Czyż nowe pisklęta nie przestały pojawiać się dawno, dawno temu?
A jednak tu było pisklę. Żywe, mięsne pisklę.
Smoczyca oblizała pysk, zupełnie otwarcie ruszając w stronę potencjalnego posiłku, zaintrygowana i głodna zarazem.
autor: Cień Kruka
26 sty 2019, 19:53
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Grota za wodospadem
Odpowiedzi: 745
Odsłony: 104902

Również trwała w półśnie, regenerując siły po wydarzeniach, jakie miały miejsce tej nocy. Ruch czarnego samca ją rozbudził na tyle, by uniosła łeb i nie do końca przytomnym spojrzeniem zerknęła na nań pytająco. Przez chwilę obracała w głowie jego przekaz, zastanawiając się, ale też i nie do końca wszystko pojmując. W końcu jednak otarła się o jego szyję z miękkim pomrukiem, po czym przesłała uczucie zaufania, a zaraz po nim ciekawości. Stado... Nie znała tego pojęcia; znacznie lepiej szło jej rozumowanie uczuciami, niż pojęciami. Może jednak smok, poczuwszy jej ciekawość, pokaże jej, gdzie jest to stado? Jakie ono jest? Dlaczego jest takie ważne? I, co najważniejsze, czy można je zjeść?
Polizała go po nosie, po czym dźwignęła się na łapy, z niejakim żalem opuszczając ciepłą przestrzeń pod jego skrzydłem, po czym skierowała łeb ku wyjściu. Ponownie przesłała mu uczucie ciekawości, licząc że zrozumie.
autor: Cień Kruka
26 sty 2019, 15:26
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Księżycowa łąka
Odpowiedzi: 776
Odsłony: 110478

Uszy znieruchomiały, postawione na sztorc, skierowane w samca. Wyraźnie czuła w jego ciele cząsteczki mocy, krążące w krwi, napędzające serce. Dzikie i niezogniskowane, ale obecne.
Gdyby pokazała mu, jak znaleźć Źródło, może zdołałaby się z nim porozumieć? Zdobyć część jego wiedzy, może nawet dowiedzieć się gdzie ukrywał zapasy, ukraść część z nich?
Sięgnęła do Źródła, tworząc kolejną wizję.


Tym razem kazała mu zobaczyć źródło, takie zwykłe, z wody, tryskające we wnętrzu jaskini, z wodą wylewającą się na zewnątrz w szeroki strumień. Potem ten obraz jakby zbladł, stał się półprzezroczysty. Niczym jeden jesienny liść na drugi, nałożyła pod spodem drugi obraz – jego samego, układając to tak, by strumień wypływał z jego piersi, a w miejscu serca zionęła jaskinia.


Utrzymała wizję przez kilka chwil, po czym kazała jej się rozwiać. Jej miejsce miała zastąpić kolejna.

Zielony smok mógł zobaczyć siebie samego, błąkającego się przez korytarze jaskini, nasłuchującego, wyraźnie szukającego czegoś. Przemierzającego kolejne komory, aż nie dostrzegł źródła. W wizji sięgnął przednimi łapami po wodę i zaczerpnął jej w złożone szpony, a następnie rzucił przed siebie – ta zaś w powietrzu zmieniła się w lecącego sokoła.

Wizja zniknęła, by za chwilę mogła uformować się następna.

Zobaczył sokoła z poprzedniej wizji. Jednak tym razem bliższe to było rozumieniu sokoła, niż tylko jego widokowi. Umysł zielonego smoka zalały wrażenia; zapach charakterystyczny sokołowi, smak jego piór, jego mięsa, miękkość skrzydeł, sposób poruszania się... Jego umysł otrzymał pełne rozumienie, czym jest sokół i co go charakteryzuje.

Następnie Sześć wycofała się z umysłu samca. Spojrzała nań wyczekująco, po czym uniosła jedną z przednich łap. Wyobraziła sobie sokoła, takiego, jakim pokazała go zielonemu samcowi, wyposażonego w ostry dziób, pachnącego sokołem, pokrytego piórami i trzepoczącego niespokojnie skrzydłami. Ptak zmaterializował się na jej łapie, po czym przekrzywił łeb, by spojrzeć na zielonego smoka.
autor: Cień Kruka
22 sty 2019, 0:36
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Grota za wodospadem
Odpowiedzi: 745
Odsłony: 104902

Otoczenie? Jakie otoczenie? Dla białej smoczycy nie istniało już nic poza samcem. Nie słyszała już huku wody, pochłonięta dźwiękiem jego oddechu i miarowymi, przyspieszającymi pomrukami. Nie czuła zimna, jakby ogień płynący w jego żyłach na skutek połączenia ciał ogrzewał i ją. Nawet ziemia pod łapami zdawała się odległa, nierzeczywista. Wszelkie zapachy odeszły w niepamięć; jedynym, co czuła, była coraz intenswniejsza, przesycona feromonami woń czarnego smoka. Ilość doznań przytłaczała ją, rozmazywała obraz przed oczami w momentach, gdy Sześć oczy otwierała; głównie jednak trzymała je przymknięte, skupiając się na sygnałach płynących z ciała, woląc odczuwać, aniżeli widzieć.
Ogon zaciśnięty na jej łapie tym mocniej uniemożliwił ruch. O dziwo jednak, nie czuła się uwięziona. Bardziej jakby chroniona, jak gdyby otaczający ją samiec stanowił barierę między nią, a światem.
Czuła, jak z każdym kolejnym jego ruchem w jej ciele narasta to dziwne napięcie, jak zaczynają drętwieć jej łapy. Dyszała szybko, co któryś oddech wydając z siebie coś na granicy pomruku i warkotu... I wtedy poczuła, jak jego kły pokonują barierę skóry, a pazury zagłębiają się płytko w łapie. Nieoczekiwana intensywność tego odczucia, połączona z doznaniami, o które przysparzały ją nagle nasilone ruchy samca, zaparła smoczycy dech w piersi. Czarny smok mógł poczuć, jak mięśnie w jej wnętrzu zaciskają się spazmatycznie na nim, podczas gdy te zewnętrzne zesztywniały nagle, a ogon i ramiona skrzydeł wzmocniły nacisk. To jedno uczucie opanowało umysł białej smoczycy w pełni, wyganiając zeń resztki świadomości, zalewając ciało uczuciem tak silnym, że niemalże nie do zniesienia.
Minęło wiele uderzeń serca, zwłaszcza tak szybko bijącego, nim mięśnie samicy się rozluźniły, a ona sama zdołała nabrać powietrza.
Ugięła miękko łapy, uważając, by nie zrzucić z siebie czarnego samca, układając się (wraz z nim na grzbiecie) wygodnie na podłodze jaskini, po czym przymknęła ślepia. Czuła go w sobie, wokół siebie... I nie znała zbyt wielu słów na opisanie tego, co obecnie czuła. Gdyby była dość przytomna, by cokolwiek opisywać, szukałaby porównania do tarczy, chroniącej przed wszelkim złem, choć to w pełni nie oddawało tego, co czuła. Może w próbie opisu zawarłaby pojęcie lojalności, czy zaufania, mimo iż one również nie obejmowały tematu w całości. Przynależność też wydawała się częściowo trafnym określeniem. Dokładna definicja jednak wymykała się umysłowi, który nie miał ochoty niczego teraz definiować, skupiając się na bliskości samca.
Bo czy istniało cokolwiek mającego większe znaczenie?
autor: Cień Kruka
21 sty 2019, 23:48
Forum: Czarne Wzgórza
Temat: Samotna Skała
Odpowiedzi: 597
Odsłony: 76449

Sześć poruszyła lekko nosdrzami, łapiąc zapach ziół. Wydał jej się ciekawy; przypominał nieco woń czarnego samca, choć nie do końca. Tamten też pachniał ziołami, jednak raczej palonymi, niż świeżymi. Widząc niespokojny ruch Dominującej Nad Wieloma Eliany, zasiliła większą ilością Mocy twór, który ją ogrzewał, robiąc kilka ostrożnych kroków w stronę samicy, by również ją objęło przyjemne ciepło.
Gdyby ktoś ją spytał, czemu to robi, nie umiałaby zapewne odpowiedzieć. Nawet, gdyby umiała tworzyć skomplikowane wypowiedzi. Z jakiegoś powodu czuła, że komfort Dominującej Nad Wieloma ma znaczenie. I zapewne w swoim czasie zdoła uzasadnić jakoś, dlaczego tak uważała; nawet z tak niewielką wiedzą była zdolna do analizy swoich zachowań. Póki co jednak po prostu działała. Eliana mogła poczuć przyjemne ciepło, przenikające jej łuski, a swoje źródło mające w drganiach Mocy otaczających Sześć.
Czując zdumienie Dominującej Nad wieloma, położyła uszy płasko na łbie. Doświadczenie szeptało jej, że odczuwanie zdumienia łączy się z nowościami, te zaś często bywają zagrożeniem. Jednak... Co mogło zdumieć złotą samicę? Fakt, że Sześć nie była zupełnie sama? Istnienie czarnego samca, który już na pierwszy rzut oka wyglądał na sprawniejszego, groźniejszego?
Nie spuszczała dwubarwnych ślepi z pyska Dominującej Nad Wieloma, niewiele pojmując z zakresu smoczej mimiki, licząc jednak, że jakimś gestem zdradzi swoje ustosunkowanie do sytuacji. Jeśli będzie trzeba, Sześć gotowa była walczyć o swojego samca.
A potem napłynęły obrazy, zostawiając po sobie równie wiele pytań, jak odpowiedzi. Pierwsza część wizji wydała się białej samicy niezrozumiała, skłoniła do lekkiego przechylenia łba w lewo. Sugerowała informację nową, sprzeczną z posiadaną! Smoki przecież nie wykluwały się z jajek; jajka służyły do jedzenia. Smoki wpadały z ogólnie rozumianego Zewnątrz, brały się ze światła i były wrzucane w ciemność przez samicę nazywającą się Matką. Zjadła w ciągu życia kilka jajek i w żadnym nie było smoka...
Druga część była bardziej przejrzysta. Jej czarny samiec również Dominował Nad Wieloma, ale Eliana dominowała nad nim. I on również posiadał imię... Był bardzo wartościowym smokiem, silnym, mającym znaczenie, więc nie powinno jej to dziwić, jednak budziło słabe, kłujące niczym drzazga w łapie, uczucie zazdrości. Czy i jej uda się kiedyś zasłużyć na imię? Jak miałaby to zrobić, skoro Matka przepadła? Może Wielu Zwanych Cieniem miało własną Matkę?
Tak wiele pytań, które chciałaby zadać... Lecz najpierw należało udzielić odpowiedzi. W końcu na to czekała Dominująca Nad Wieloma, prawda?
Przełknęła ślinę, starając się sformułować wyjątkowo długą jak na nią wypowiedź. Wydawało jej się, że taka forma, bardziej skomplikowana, przypadnie do gustu Elianie.

– Sześć esz eeń. Esz Khhh. – powiedziała, unosząc ostrożnie uszy, spoglądając wyczekująco na złotołuską samicę.
Nim zaleje ją pytaniami i kolejnymi wizjami, chciała zobaczyć jej reakcję. W końcu, jak by nie patrzeć, sprawa była dużo poważniejsza od ostatecznego rozstrzygnięcia pochodzenia smoków, czy nawet od imienia.
autor: Cień Kruka
20 sty 2019, 20:24
Forum: Czarne Wzgórza
Temat: Samotna Skała
Odpowiedzi: 597
Odsłony: 76449

Również zastrzygła uszami, odtwarzając wiernie gest Dominującej Nad Wieloma, czytając w nim (lub też pragnąc czytać) bliźniacze zadowolenie z nawiązania komunikacji. Nie mogła przeoczyć faktu, że choć obie należały do tego samego gatunku, różniło je więcej, niż łączyło. Ten obcy, regularnie zalewany promieniami słonecznymi świat znacznie się różnił od jaskini, w której spędziła większość życia. Nie umiała ocenić, czy to dobry, czy zły znak.
Otworzyła umysł na kolejną porcję wizji, badając z zaciekawieniem i ekscytacją każdy przepływający przez jej świadomość obraz, każde uczucie.
Wielkie Zagrożenie. To umiała zrozumieć, wszak jej życie zależało od walki z większymi i mniejszymi zagrożeniami. I cztery stada, cztery razy po Wielu. Razem może zdolni pokonać Wielkie Zagrożenie, odgrodzone Mocą. A jednak siedzący w swoich kątach obszaru otoczonego Mocą, osobno. Nie walczący ze sobą, jedynie tworzący linię zapachem: mający dużo mięsa? Dość wiele, by nie było potrzeby zjadać pozostałych Wielu?
Wielkie Kamienne Zło. Może dlatego Wielu nie zjadało się nawzajem. Może czekali na Wielkie Kamienne Zło, całkiem rozsądnie odkładając zjadanie się nawzajem na później?
Zauważyła spojrzenie Dominującej Nad Wieloma Eliany w przerwie między wizjami. Nie była pewna, co może oznaczać, nim przez jej umysł nie przepłynęły kolejne obrazy.
Cztery razy Wielu, każde stado z innym temperamentem. To tłumaczyło, dlaczego nie żyli razem; sojusze zwykle tworzyły się tam, gdzie podobieństwa. Sześć rozumiała o dziwo całkiem sporo, dopasowując nowe informacje do już posiadanych, po smoczemu inteligentna, choć nie posiadająca dość wiedzy, by ta przeważyła nad instynktem.
Zmiana wizji. Propozycja... Kusząca propozycja, choć zawierająca czynniki obce, to jasna w swym przekazie.
Sześć długo siedziała w bezruchu. Trawiła nowe dane, rozważała. Nawet ona rozumiała, że taka oferta nie jest czymś bez znaczenia. Bezpieczeństwo, pożywienie... To było ważne, a Dominująca Nad Wieloma oferowała jej to i mogła zapewnić.
Ale... Sześć po raz pierwszy od wielu księżyców musiała myśleć nieco szerzej.
Sięgnęła do Źródła jakby z wahaniem, niepewna jak Eliana zareaguje na odpowiedź.

Dwa smoki, leżące obok siebie; biały i czarny. Ona i samiec. Bezpieczeństwo. Samiec, większy, pokryty mocną łuską, o kolczastym grzebieniu na grzbiecie, szarobłękitnych oczach i niebieskich końcach skrzydeł. Uczucie zaufania, przynależności, przywiązania. Zapach samca, taki, jakim go poczuła po raz pierwszy; przesiąknięty ziołami i krwią.

Spojrzała badawczo na Dominującą Nad Wieloma Elianę. Należała już... A choć nie było ich wielu, starała się w wizji pokazać, jak bliski jest jej czarny samiec.
Nie miała pojęcia, że Eliana zna jej samca doskonale.
Tknięta nagłą myślą, ponownie sięgnęła do Źródła, by pokazać kolejny obraz.

Znów dwa smoki, czarny i biały, ona i samiec. Naprzeciwko nich Cień. W wizji smocza para podeszła do stada i zmieniła się w Cienie. Ciekawość. Nie jestem sama. Przyjmiecie więcej smoków?


Czekała na odpowiedź, nerwowo zamiatając śnieg końcem ogona. Czy dla nich dwojga znajdzie się dość miejsca i tego dziwnego, nieznanego mięsa?
autor: Cień Kruka
20 sty 2019, 20:22
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Grota za wodospadem
Odpowiedzi: 745
Odsłony: 104902

Puszczona, wygięła grzbiet w łuk, ściśle przywierając swoim ciałem do pokrytej łuskami piersi samca, mimo tej ochronnej warstwy czując jaki jest gorący; jak gdyby część smoczego ognia płynęła teraz w jego żyłach, napędzając serce.
Zamruczała przeciągle, przymykając dwubarwne ślepia, czując jak jego język kreśli ścieżkę przez całą długość jej szyi, drażniąc nienawykłą do dotyku skórę w przyjemny, rozbudzający sposób.
Sama podsunęła szyję pod jego kły, w pełni akceptując dominację samca, chłonąc to oscylujące na granicy bólu i przyjemności doznanie, rozchodzące się dreszczem od miejsca na szyi aż po końce pazurów, odbijające się echem w głębi ciała, każące szybciej poruszać opartym o jego silne biodra zadem.
Póki mogła, dotrzymywała mu tempa, wszystkimi zmysłami chłonąc jego wszechogarniającą obecność, wrażliwa na każdy ruch, każde drgnięcie mięśni. Każdy detal zdawał się mieć ogromne znaczenie, choć jednocześnie coraz mniej z nich rejestrowała świadomie; jego zapach, przesycony wonią ziół i odurzającą mieszanką feromonów, ruchy, którymi zagłębiał się w jej wnętrze, wibrujące mruczenie, zdające się wprawiać również jej ciało w drżenie, gorąco oddechu na karku...
W miarę jak działania smoka zyskiwały na sile i szybkości, dopasowała się do niego w nieco inny sposób. Zaparta przednimi łapami o ziemię, by stawić opór masie samca, rozstawiła tylne szerzej. Dotychczas rozluźnione mięśnie wyścielające części, z których płynęło do jej mózgu najwięcej odczuć, zaczęła zaciskać na nim, gdy się wycofywał, rozluźniając zachęcająco gdy przechodził do ruchu naprzód. Ramionami skrzydeł otaczających jego grzbiet napierała na samca, skłaniając go do przyspieszenia.
Ogon więżący jego tylną łapę owinął się mocniej, ściślej. Może on nie zostawił jej wielkiego pola do ruchu... Ale czyż nie uczyniła tego samego, trzymając go mocno każdą wolną częścią ciała, instynktownie pragnąc już nigdy nie wypuścić? Dominujący, czy nie, należał teraz tylko do niej. A ona należała do niego i instynktowne rozumienie tej zależności przyspieszało bicie serca samicy na równi z bodźcami płynącymi z ciała. Instynktowne – bo i ona nie była zdolna do myślenia, całkowicie skupiona na odczuwaniu, pozwalająca by jedynie podszepty instynktu kierowały jej ruchami, podczas gdy w mięśniach łap zbierało się dziwne, nieznane jej napięcie, a serce waliło jak oszalałe, roznosząc po ciele nasyconą feromonami krew. Szybki, płytki oddech wyrywał się z jej piersi głuchymi, krótkimi pomrukami, a resztki świadomości urządziły sobie wakacje, stłumione ilością bodźców, odurzających doznań. Nic poza bliskością samca nie miało już znaczenia.

Wyszukiwanie zaawansowane