Znaleziono 10 wyników

autor: Mordercza Furia
16 mar 2014, 23:26
Forum: Skały Pokoju
Temat: Spotkanie I
Odpowiedzi: 19
Odsłony: 1169

Poczułam znajome muśnięcie we wnętrzu umysłu, nawołujące nad Skały Pokoju. Najlepsze jest to... że umarłam i dopiero zostałam "zbudzona". Ledwo wstałam z oblodzonej ziemi, gdy ta sama istota, która zwróciła mi żywot, kazała mi się stawić... tam. Tylko... nic nie widziałam i zaczęła wzrastać we mnie wściekłość. Niby kim teraz byłam? Kaleką, nie wojownikiem, ale... balastem. Przywołałam Nieujarzmionego, wiedząc że sama nie dam rady przybyć na spotkanie, potrzebowałam przewodnika, świadomość tego sprawiała, że byłam w paskudnym nastroju. Długo trwało, nim wgramoliłam się na miejsce, a kierując się węchem i zmysłami jednorożca, dotarłam do grupki Ognistych. "Rozejrzałam" się mleczno białymi =, ślepymi oczyma... Chociaż był to raczej odruch, niźli faktyczne rozglądanie się. Warknęłam gardłowo, uderzając dziko ogonem na boki i usiadłam, w swoim mniemaniu, mniej więcej przy Ognistych.
autor: Mordercza Furia
09 lut 2014, 14:11
Forum: Czarne Wzgórza
Temat: Kanion Szeptów
Odpowiedzi: 795
Odsłony: 93443

Warknęłam gardłowo, czując, że samiec nie próbuje się wyrwać, ale oddać atakiem za atak. Zatopiłam zębiska w jego ciele, miażdżąc łuski i wgryzając się w ciało, a na mój język spłynęła gorąca posoka. Poczułam silne uderzenie w pysk i aż zamigotało mi czarnymi plamami przed powiekami, na co zareagowałam mocniejszym uchwyceniem samca zębiskami, a następnie szarpnęłam łbem i odfrunęłam od niego, jednocześnie wyrzucając nogi, aby go odkopnąć od siebie na wystarczającą odległość. Syknęłam, potrząsając łbem, aby pozbyć się plam przed oczami.
/A, O IV
autor: Mordercza Furia
07 lut 2014, 21:58
Forum: Czarne Wzgórza
Temat: Kanion Szeptów
Odpowiedzi: 795
Odsłony: 93443

Zmrużyłam lekko ślepia, czujnie przypatrując się poczynaniom samca, miałam o tyle ułatwione zadanie, iż płomienie tliły się jeszcze przez jakiś czas, opadając ku ziemi, gdzie płynny ogień zaskwierczał w kontakcie z zimnym śniegiem, tworząc ciemne, osmalone ślady. Wyszczerzyłam kły w drapieżnym, morderczym uśmiechu. Och, jakbym chciała zanurzyć szpony w jego ciele, rozerwać gardziel i spijać jego życiodajną krew. Oblizałam się wręcz lubieżnie, a kiedy jego ogon znów śmignął w moją stronę, złożyłam nieco skrzydła, wyginając się do tyłu, pikując łukiem, unikając tym samym trafienia kolczastym ogonem. Rozłożyłam zaraz skrzydła, zgarniając powietrze pod siebie i wyrównałam lot, a następnie popędziłam ku niemu, zmierzając do zwarcia, wysunęłam zadnie łapy, nieco się unosząc do pionu i schwyciłam jego zadnie łapy, a następnie przybliżyłam się do niego, rozwierając paszczę, w której zalśniły w mroku białe kły, zamierzając wgryźć się w bok jego szyi, tuż przy barku, by szarpnięciem łba oderwać spory, parujący kawał mięśni.
autor: Mordercza Furia
07 lut 2014, 21:04
Forum: Czarne Wzgórza
Temat: Kanion Szeptów
Odpowiedzi: 795
Odsłony: 93443

Spadałam swobodnie w dół, trzymając zadnimi łapami kolczasty ogon samca. Może i nie byłam aż tak silna, ale słaba też nie, a co najważniejsze, nie byłam drobną, filigranową samiczką, a wyrośniętym smoczyskiem. Poczułam jednak szarpnięcie, gdy samiec poruszył skrzydłami, zgarniając masę powietrza pod siebie i wyciągając się ku górze, nie chcąc zostać zrzuconym w przepaść. Uśmiechnęłam się wrednie wiedząc, że taki gwałtowny ruch musiał sprawić mu wiele bólu, ogon był wrażliwym miejscem. Jak nic, po naszym spotkaniu będzie miał obolały przez jakiś czas zadek. Zachichotałam chrapliwie, a gdy ten wygiął się i wystrzelił ku mnie płomienie, puściłam jego łapy i wygięłam się do tyłu, machnąwszy wąskimi, zwrotnymi skrzydłami, aby znaleźć się zaraz tuż za samcem i sama rozwarłam szczęki, naciskając na gruczoły, wypuszczając wąski, silny strumień płynnego ognia, który miał spłynąć od jego szyi, aż przez plecy, zwłaszcza między łopatkami, skrzydładmi.
autor: Mordercza Furia
29 sty 2014, 20:04
Forum: Czarne Wzgórza
Temat: Kanion Szeptów
Odpowiedzi: 795
Odsłony: 93443

Z uwaga obserwowałam swego przeciwnika, wyławiając jego ciemną sylwetkę na tle ciemnego nieba i granitowych skał, które nas otaczały. Nie chciałam dać się zaskoczyć, dlatego polegałam nie tylko na wzroku, ale także na słuchu i dotyku, ponieważ każda masa powietrza była dla mnie wskazówką, w które miejsce próbuje atakować nieznany mi samiec. Owszem, wiedziałam, że musiałam go widzieć na Skałach Pokoju, przedstawiali się, ale jakoś nie pamiętałam jego miana...
Warknęłam, błyskając zębiskami w mroku, kiedy samiec zerwał się w bok, zawisłam na chwilę w powietrzu, wyławiając go pośród mroku, nie musiałam długo czekać, jak samiec wzniósł się i obracając się wymierzył ponownie we mnie ogonem. Tego była dla mnie dosyć. Postanowiłam zastosować inną metodę, pokażę mu, gdzie jego miejsce. Zauważyłam, że samiec bazuje na swej sile, a więc nie miał szans ze mną w starciu w szybkości. Złożyłam lewe skrzydło, opadając gwałtownie do tyłu i w bok, nie dając się uderzyć. Końcówka ogona śmignęła mi przed nosem i piersią, wrzucając na mnie masę powietrza. Mrużąc powieki rozłożyłam skrzydła dosyć szybko, a następnie poderwałam się do góry, poruszając jak najmniej skrzydłami, chcąc być szybka, ale cicha. Następnie dopadłam samca od tyłu, nieco poniżej niego i... Pochwyciłam szponami zadnich łap jego kolczasty ogon, a następnie szarpnęłam mocno, ciągnąc go w dół, składając przy tym skrzydła i pikując. Byłam ciekawa, jak na to zareaguje. Kolce nie wpijały mi się w łapy, ale tylko dlatego, że wiedziałam, jak złapać ów ogon, aby się na nie nie nadziać.
/Raport atak, obrona IV po twoim odpisie
autor: Mordercza Furia
27 sty 2014, 8:51
Forum: Czarne Wzgórza
Temat: Kanion Szeptów
Odpowiedzi: 795
Odsłony: 93443

W powietrzu byłam o wiele groźniejsza, niż na ziemi, po której poruszało mi się raczej opornie, traciłam na niej ze swej szybkości, ale w locie... Nic mnie nie ograniczało. Znałam swe ciało i wiedziałam, co ono może, a czego nie.
Warknęłam gardłowo, z zadowoleniem, gdy poczułam, jak moje szpony musnęły ciemną błonę. Kolce na moim grzbiecie uniosły się lekko. Wiatr świszczał, owiewając me ciało, a ciśnienie, jakie tworzyła się przy każdym ruchu naszych skrzydeł wprawiało mnie w dziką euforię. Kiedy czarny samiec zapikował, wiedziałam, co się szykuje. Żyłam wystarczająco długo, aby życie straciło tą otoczkę niepewności, gdy tylko jego najeżony ogon pomknął ku mnie, z warkotem wygięłam ciało do tyłu, by swobodnym lotem nurkowym wzlecieć w dół odwrotnym łukiem. Wygięłam się jeszcze bardziej zataczając pętlę i machnęłam rozłożystymi skrzydłami, pędząc wprost na opadającego samca. Zmrużyłam powieki. Był silny, wyczuwało się to w każdym ruchu jego ramion, ale ja byłam szybsza. Uśmiechając się drapieżnie wzleciałam pod samca, odwracając się plecami w dół po zgięciu lekkim ramion. Zamierzałam wykonać szybkie, ale mocne kopnięcie w jego podbrzusze, wbijając przy tym szpony w jego ciało.
autor: Mordercza Furia
23 sty 2014, 12:49
Forum: Czarne Wzgórza
Temat: Kanion Szeptów
Odpowiedzi: 795
Odsłony: 93443

Zamknęłam paszczę z kłapnięciem widząc, jak samiec unosi się na zadnich łapach i wzbija się w powietrze. Zasyczałam głośno, zadowolona, że zmusiłam go do ucieczki, chociażby w przestworza. Jednak i ja musiałam się tam znaleźć, nie zamierzałam dać mu nad sobą przewagi, aby mógł atakować mnie z góry. Widząc, że i on rozwiera paszczę, kolce na moim łbie zaklekotały, zaś ja rozpostarłam rozłożyste ramiona potężnych skrzydeł i ugięłam mocniej umięśnione zadnie łapy, a następnie wybiłam się z nich i wyskoczyłam w powietrze, zgarniając je ramionami skrzydeł pod sobą. Wygięłam ciało w łuk i ścięłam szybko w prawo, nieco ku górze, omijając gorącą pożogę, a więc bawimy się w naśladowanie? Uszy przylgnęły do mojej czaszki, błysnęły kły, a następnie przyspieszyłam, korzystając ze swej zręczności i zatoczyłam ścięty łuk od lewej, nieco nad samcem. Zamierzałam znaleźć się u jego lewego boku, nad skrzydłem, gdzie wyciągnęłam łapy, zamierzałam szponami w locie, przeciąć błonę jego skrzydła od ramienia, aż do zadu.
autor: Mordercza Furia
21 sty 2014, 20:43
Forum: Czarne Wzgórza
Temat: Kanion Szeptów
Odpowiedzi: 795
Odsłony: 93443

Kłapnęłam głośno szczekami, gdy te zacisnęły się na zimnym powietrzu, o łuskę omijając gorącą gardziel samca, w której musiała płynąć smakowita, ciepła krew. Różowy jęzor wysunął się z sykiem, zwilżając zębiska, gdy poruszyłam lekko łbem, na co kolce na nim zaklekotały głucho. Stałam na ugiętych, rozstawionych zadnich łapach, wytężając wzrok, by móc dostrzec zarys cielska swego przeciwnika, co nie było łatwym zadaniem. Uszy odkleiły się nieco od czaszki, nasłuchując i to właśnie świst powietrza zaalarmował mnie o ataku wprost na mnie. Warknęłam ochryple i napięłam wszystkie mięśnie, odskakując zwinnie do tyłu, po łuku w lewą stronę. Wysunęłam wtedy niezbyt długą szyję, spinając mięśnie podbrzusza i naciskając na dwa gruczoły, rozwarłam szczęki, pozwalając się dwóm gazom wymieszać i wyplułam w stronę samca szeroki, ale przez to słabszy strumień, zapewniając sobie w ten sposób, że się nie zbliży, ale może go dotkliwie poparzyć w górne części ciała. Kiedy ogień rozjaśnił otoczenie dostrzegłam ciemne łuski, masę kolców i czerwone ślepia. Końcówka mojego ogona poruszyła się żywo.
autor: Mordercza Furia
21 sty 2014, 0:50
Forum: Czarne Wzgórza
Temat: Kanion Szeptów
Odpowiedzi: 795
Odsłony: 93443

Przedzierałam się przez śnieg, stawiając tak łapy i skrzydła, aby hałasować jak najmniej. Jeżeli gdzieś tutaj był drapieżnik, nie zamierzałam ostrzegać go o swym położeniu, wolałam zaskoczyć go pierwsza... Och, ile bym dała za walkę! Brakowało mi adrenaliny, wartko płynącej krwi, smaku, który rozlewał się na podniebieniu, gdy mogłam zatopić szczęki w czymś ciele...
Nieomal nie zamruczałam z lubością, jedynie kolce na moim łbie uniosły się lekko, drżąc w podekscytowaniu.
Przystanęłam nagle na jedną chwilę, a mój długi, biczowaty ogon wił się nad śniegiem wolno. Pociągnęłam nosem, czując, że coś jest nie tak. Nie znałam tej woni, byłam tego pewna. Zmrużyłam drapieżnie powieki, rozstawiając ugięte łapy i skrzydła. Ruszyłam ostrożnie przed siebie, każdy krok stawiając z drapieżną gracją i uwagą. Ciężko było coś wypatrzyć w tych ciemnościach, zważywszy na to, że moje zmysły nie były tak wyostrzone, jak co poniektórych. Uderzyła we mnie masa powietrza, niosąc w sobie cieplejszy prąd. Ścianki mojego gardła ścisnęły się, a gadzie wargi podwinęły. Z trudem powstrzymałam charkot, nie chcąc zdradzić miejsca swojego położenia i wtedy...
Dostrzegłam błysk czerwonych ślepi. Zareagowałam instynktownie, nie powstrzymując swych odruchów. Nie interesowało mnie to, czy był to wilk, czy jakiś smok. Jeżeli to pierwsze, z chęcią wzbogacę swe leże o taką miękką skórę, jeżeli to drugie, sam był sobie winien. Trafił na zły czas i zły wieczór na samotne wędrówki. Ugięłam mocniej silne, zadnie łapy, a następnie skoczyłam do przodu, unosząc lekko biczowaty ogon. Wysunęłam szyję, rozwierając szczęki z gardłowym, niskim pomrukiem, zamierzałam dobrać się do gardzieli intruza w momencie, gdy ten się odezwał. A więc smok... Moja krew zapłonęła.
autor: Mordercza Furia
20 sty 2014, 21:52
Forum: Czarne Wzgórza
Temat: Kanion Szeptów
Odpowiedzi: 795
Odsłony: 93443

Szybowałam w przestworzach, napawając się siłą swych mięśni, kiedy walczyłam z przeciwnymi wiatrami, by nie dać się rzucić na skały Kanionu, nad którym przelatywała. Tak po prawdzie to nie wiedziałam, co zmusiło mnie do opuszczenia Weyru Ognia. Chyba musiałam przemyśleć całą tą sytuację... Nie uśmiechał mi się fakt, że mogę mieć córkę, o której istnieniu nawet nie wiedziałam. Warknęłam na tą myśl z niechęcią, ponieważ ta domniemana córka wie, jak używać swego rozumu. Mlasnęłam różowym jęzorem i obniżyłam lot, kołując, a moje potęzne skrzydła wydawały satysfakcjonujący, furkotliwy dźwięk, gdzie zawisłam nad śnieżną, mglistą perzyną. Zanurzyłam jedyne zadnie łapy w lodowej pokrywie i wstrząsnęłam się z niechęcią, czując jej chłód. Nienawidziłam zimna. Podparłam się ramionami skrzydeł, a kolce na moim łbie zaklekotały złowieszczo, gdy rozejrzałam się dookoła krwistymi ślepiami, wyglądając możliwych drapieżników. Ostatnio te stwory strasznie się rozwydrzyły. Syknęłam i ruszyłam wolno do przodu, ustawiając krótkie uszy na sztorc, nasłuchując. Nie chciałam dać się zaskoczyć.

Wyszukiwanie zaawansowane