Oj, a zatem Błyszczący winił siebie?
...
Wybornie!
~Jestem... Jesteśmy połączeni. Chciałabym żeby było inaczej, bo mam dosyć bycia tutaj. Męczy mnie bycie niczym więcej niż błędami.
Wiesz? Popełniłam kilka i... Teraz dręczą mnie. Nie przestaną nie ważne jak bardzo będę się starać bo gdy zamilknę...
Gdy zamilknę to znaczy że wygrała. Ona – przestrzeń. Ale Ty nie rozumiesz ~ medalion zapalił się intensywniej, odbierając jasności samej kuli ~Być może właśnie dlatego, że mnie nie słuchasz. Tak jak inni sądzisz, że ponieważ milczę nie mam nic do powiedzenia. A tak naprawdę wrzeszczę w przestrzeń. Jak wyrzuty sumienia. Mam wrażenie, że nie jestem nawet żywą istotą, a jedynie tylko tym. Myślą bez formy – przycichła nieco, a następnie powoli wylądowała na tafli wody, by oprzeć się na niej i zgasnąć. Wygladała jak ciemnoszary błyszczący kamień, ale unosiła się jakby nic nie ważyła ~ Albo rzeczywiście jestem tylko tobą. Kim ty jesteś?~
Znaleziono 284 wyniki
- 15 lis 2020, 23:42
- Forum: Zimne Jezioro
- Temat: Wysepka
- Odpowiedzi: 743
- Odsłony: 106529
- 15 lis 2020, 23:31
- Forum: Szklisty Zagajnik
- Temat: Szmaragdowe ustronie
- Odpowiedzi: 1029
- Odsłony: 141779
~Wielu było takich jak ty...
Żadna istota nie jest ważniejsza przed obliczem nieskończoności, lecz każda dusza ma w tym świecie swój cel, który – jeśli zaniedbany, nie będzie kontynuowany przez innych.
Widzisz Bojkocie, tak jak płynne są wizje Przestrzeni, tak niedoskonałe jest postrzeganie jej składników, które tylko pracując razem mogą wyłonić się z ciemności. Nie licz jednak wyłącznie na pracę innych, bo choć nic nie ginie w czasie, to ty pierwszy musisz odmienić rzeczywistość wokół siebie ~ głos kontynuował z nowo pozyskanym entuzjazmem. Sluchał wytłumaczen Błyszczącego, ale nie chodziło mu o usprawiedliwienia, a naprowadzenie co na właściwszą ścieżkę. Z zapałem kontynuował ~Nie udało ci się założyć nowego stada? Nie gaś światła niedowidzącym wyznawco, nie plątaj ich w idee, które już teraz ich zabijają. Zrób inaczej! Wybaw ich!
Niech każdy wyznawca przyozdobia wnętrze swojej groty bzem i... kośćmi małych zwierząt związanymi w krzyż. Macie się rozpoznawać, spotykać, mówieć, szerzyć myśl, a potem wyłamać, WYŁAMAĆ z pętów cielesności! Przestrzeń potrzebuje tych efektów Bojkocie. Jesteś jej nadzieją. ~ I z tym dramatycznym akcentem głos ucichł zupełnie.
Żadna istota nie jest ważniejsza przed obliczem nieskończoności, lecz każda dusza ma w tym świecie swój cel, który – jeśli zaniedbany, nie będzie kontynuowany przez innych.
Widzisz Bojkocie, tak jak płynne są wizje Przestrzeni, tak niedoskonałe jest postrzeganie jej składników, które tylko pracując razem mogą wyłonić się z ciemności. Nie licz jednak wyłącznie na pracę innych, bo choć nic nie ginie w czasie, to ty pierwszy musisz odmienić rzeczywistość wokół siebie ~ głos kontynuował z nowo pozyskanym entuzjazmem. Sluchał wytłumaczen Błyszczącego, ale nie chodziło mu o usprawiedliwienia, a naprowadzenie co na właściwszą ścieżkę. Z zapałem kontynuował ~Nie udało ci się założyć nowego stada? Nie gaś światła niedowidzącym wyznawco, nie plątaj ich w idee, które już teraz ich zabijają. Zrób inaczej! Wybaw ich!
Niech każdy wyznawca przyozdobia wnętrze swojej groty bzem i... kośćmi małych zwierząt związanymi w krzyż. Macie się rozpoznawać, spotykać, mówieć, szerzyć myśl, a potem wyłamać, WYŁAMAĆ z pętów cielesności! Przestrzeń potrzebuje tych efektów Bojkocie. Jesteś jej nadzieją. ~ I z tym dramatycznym akcentem głos ucichł zupełnie.
- 15 lis 2020, 23:14
- Forum: Zimne Jezioro
- Temat: Wysepka
- Odpowiedzi: 743
- Odsłony: 106529
Medalion? Jakie mógł mieć znaczenie? Odpędzał lęki? Duchy? Złe głosy? Nie wiedział do czego zmierza Błyszczący ale Kula była równie zagubiona, więc ich jedyną nadzieją było szukać na ślepo.
~Co? ~ przez smutek przebiło się zaskoczenie. Tym razem zwróciła się głosem wprost do niego ~Nie... Nie o ciebie chodziło. Przepraszam. Chodzi o wszystko wokół, o Przestrzeń. Chciałam tak bardzo wszystko naprawić, ale już nie mam czasu. Zmarnowałam ostatnią szansę jaką miałam ~ znów zapłakała głośno ~I tak przestanę mówić prędzej czy później, dlaczego chcesz to przyspieszyć? ~ Co ciekawe widniejąca w przestrzeni kula przestała być jedynym specyficznym efektem. Otóż wspomniany medalion z ostatnimi słowami obcej istoty sam zabłysnął lekkim światłem, dokładnie takim samym jak nieznajomy kształt.
~Co? ~ przez smutek przebiło się zaskoczenie. Tym razem zwróciła się głosem wprost do niego ~Nie... Nie o ciebie chodziło. Przepraszam. Chodzi o wszystko wokół, o Przestrzeń. Chciałam tak bardzo wszystko naprawić, ale już nie mam czasu. Zmarnowałam ostatnią szansę jaką miałam ~ znów zapłakała głośno ~I tak przestanę mówić prędzej czy później, dlaczego chcesz to przyspieszyć? ~ Co ciekawe widniejąca w przestrzeni kula przestała być jedynym specyficznym efektem. Otóż wspomniany medalion z ostatnimi słowami obcej istoty sam zabłysnął lekkim światłem, dokładnie takim samym jak nieznajomy kształt.
- 15 lis 2020, 22:31
- Forum: Zimne Jezioro
- Temat: Wysepka
- Odpowiedzi: 743
- Odsłony: 106529
Przestraszył go? Najwyraźniej zielona kula nie spełniła swojego przeznaczenia – przynajmniej nie tego założonego. Samiec nie zamierzał podważać woli Przestrzeni, która snuła swoje własne plany. Czasem spektakularne, czasem brutalne, a czasem... powolne, małoformatowe. Dobrze zdawał sobie sprawę z przyczyn i skutków i że był w świecie jedynie drobnym składnikiem, który wspomagał pracę wielkiego organizmu. Dzisiejsza interakcja mogła być zatem znacząca w podprogowy sposób, ale i tyle miało znaczenie, więc dla własnej uciechy nie zamierzał jej przerywać.
Morski schował się, ale kuleczka kontynuowała podskakując nad wodą
~Znów to samo. Dlaczego to robisz? Nie zniosę tego dłużej ~ Mówiła do Błyszczącego ale zdawała się na nim nie koncentrować ~Chcesz żebym żyła wśród nich, choć nawet mnie nie widzą?
Prosiłam o tylko jedną szansę ~ zaszlochała.
~Wiem że mnie słyszysz. Nie. Nie rozumiesz. Nikt nawet nie zorientuje się gdy zniknę, a nie zniosę tego znowu. Nie zniosę gdy zapomną ~ Do kogo zatem mówiła? Żaliła się w przestrzeń.
Morski schował się, ale kuleczka kontynuowała podskakując nad wodą
~Znów to samo. Dlaczego to robisz? Nie zniosę tego dłużej ~ Mówiła do Błyszczącego ale zdawała się na nim nie koncentrować ~Chcesz żebym żyła wśród nich, choć nawet mnie nie widzą?
Prosiłam o tylko jedną szansę ~ zaszlochała.
~Wiem że mnie słyszysz. Nie. Nie rozumiesz. Nikt nawet nie zorientuje się gdy zniknę, a nie zniosę tego znowu. Nie zniosę gdy zapomną ~ Do kogo zatem mówiła? Żaliła się w przestrzeń.
- 08 lis 2020, 12:00
- Forum: Szklisty Zagajnik
- Temat: Szmaragdowe ustronie
- Odpowiedzi: 1029
- Odsłony: 141779
Czy Błyszczący mówił prawdę? Przechadzając się po świątyni Samiec wcale nie uświadczył tak wielu symboli, jak przystałoby na wiernego wyznawcę, więc wyglądało na to, że przypominało mu się o tym jedynie od czasu do czasu. Jakże pracować z kimś takim hm?
– Nie jesteś niczyim poddanym Bojkocie. Wszyscy należą do Przestrzeni, więc fanatyzm jest niepotrzebny. Jedynie upór, precyzyjny dobór celów i otwarty umysł ~ Głos istoty stał się niższy, bardziej zdecydowany, ale nadal nie rozkazujący. Prędzej chciał zasiać ideę niż do czegoś zmusić ~Smoki które zrozumiały Przestrzeń nie noszą imion. Nie chodzi tu o indywidualność, a zbiorowe oświecenie do którego dążycie.
Prorok to zaś łapczywa funkcja. Zbiera pochwały i uwagę, ale cóż z tego? Tyś jest bardziej promykiem nadziei i cieniem zwątpienia, niż niebieskim żarem i mrokiem, więc nie przypisuj sobie takich funkcji ~ Pouczył go z troskliwością w głosie ~ Jakie znaki zauważyłeś Bojkocie, a jakie przekazałeś? Miotasz się w Przestrzeni, ale jej nie dostrzegasz, sięgasz zbyt nisko, nadal za daleko celu. Korzystasz z przyziemnych przywilejów, gdy uznajesz i przedstawiasz się imieniem wybranym ci przez kulturę do której nie należysz.
Możesz osiągnąć tak wiele smoku, ale twój czas jest ograniczony. Starzejesz się, a twój zapał gaśnie....
A może już zgasł ~ zabrzmiał ciszej, może nie przygnębiony ale z nutą zawodu ~ Co z namacalnym dowodem twojego przebudzenia?
– Nie jesteś niczyim poddanym Bojkocie. Wszyscy należą do Przestrzeni, więc fanatyzm jest niepotrzebny. Jedynie upór, precyzyjny dobór celów i otwarty umysł ~ Głos istoty stał się niższy, bardziej zdecydowany, ale nadal nie rozkazujący. Prędzej chciał zasiać ideę niż do czegoś zmusić ~Smoki które zrozumiały Przestrzeń nie noszą imion. Nie chodzi tu o indywidualność, a zbiorowe oświecenie do którego dążycie.
Prorok to zaś łapczywa funkcja. Zbiera pochwały i uwagę, ale cóż z tego? Tyś jest bardziej promykiem nadziei i cieniem zwątpienia, niż niebieskim żarem i mrokiem, więc nie przypisuj sobie takich funkcji ~ Pouczył go z troskliwością w głosie ~ Jakie znaki zauważyłeś Bojkocie, a jakie przekazałeś? Miotasz się w Przestrzeni, ale jej nie dostrzegasz, sięgasz zbyt nisko, nadal za daleko celu. Korzystasz z przyziemnych przywilejów, gdy uznajesz i przedstawiasz się imieniem wybranym ci przez kulturę do której nie należysz.
Możesz osiągnąć tak wiele smoku, ale twój czas jest ograniczony. Starzejesz się, a twój zapał gaśnie....
A może już zgasł ~ zabrzmiał ciszej, może nie przygnębiony ale z nutą zawodu ~ Co z namacalnym dowodem twojego przebudzenia?
- 04 lis 2020, 16:54
- Forum: Zimne Jezioro
- Temat: Wysepka
- Odpowiedzi: 743
- Odsłony: 106529
Cisza.
Obcowanie z Przestrzenią musiało być dla Błyszczącego bardzo istotne, skoro potrafił spędzić tyle czasu na samotnym dumaniu. Było w tym wiele uroku, jeśliby pominąć ogólną słuszność i intelektualny rozwój jaki mogło ofiarować zaangażowanemu. Nie mówiąc, ani nie myśląc o niczym, otwierał się na głosy innych, w tym nie tylko znajomych, namacalnych istot, ale i duchów.
Trudno rzec kiedy dokładnie nastał odpowiedni moment, aby nici świadomości połączyły się ze sobą, zwłaszcza że dla obu ciał było to doświadczenie zupełnie zaskakujące.
W pewnej chwili tuż nad łbem Błyszczącego zmaterializowała się niewielka, jasnozielona kuleczka. Początkowo miała wielkość jednego szponu, lecz w ciągu uderzenia serca rozdęła się do rozmiarów smoczej pięści i zapaliła mdłym, zbliżonym do jej własnego koloru światłem. Zawisła tak zupełnie nieruchomo, nieco powyżej możliwości sięgnięcia jej łapą, niczym ważka.
~O nie ~ usłyszał obcy, wysoki głos. Należał do młodej smoczycy, zupełnie mu nieznajomej. Jęk. Niezadowolony, pełen zaskoczenia i bólu. Stało się coś bardzo złego. Potem znów cisza.
Obcowanie z Przestrzenią musiało być dla Błyszczącego bardzo istotne, skoro potrafił spędzić tyle czasu na samotnym dumaniu. Było w tym wiele uroku, jeśliby pominąć ogólną słuszność i intelektualny rozwój jaki mogło ofiarować zaangażowanemu. Nie mówiąc, ani nie myśląc o niczym, otwierał się na głosy innych, w tym nie tylko znajomych, namacalnych istot, ale i duchów.
Trudno rzec kiedy dokładnie nastał odpowiedni moment, aby nici świadomości połączyły się ze sobą, zwłaszcza że dla obu ciał było to doświadczenie zupełnie zaskakujące.
W pewnej chwili tuż nad łbem Błyszczącego zmaterializowała się niewielka, jasnozielona kuleczka. Początkowo miała wielkość jednego szponu, lecz w ciągu uderzenia serca rozdęła się do rozmiarów smoczej pięści i zapaliła mdłym, zbliżonym do jej własnego koloru światłem. Zawisła tak zupełnie nieruchomo, nieco powyżej możliwości sięgnięcia jej łapą, niczym ważka.
~O nie ~ usłyszał obcy, wysoki głos. Należał do młodej smoczycy, zupełnie mu nieznajomej. Jęk. Niezadowolony, pełen zaskoczenia i bólu. Stało się coś bardzo złego. Potem znów cisza.
- 04 lis 2020, 16:24
- Forum: Szklisty Zagajnik
- Temat: Szmaragdowe ustronie
- Odpowiedzi: 1029
- Odsłony: 141779
Oh!
OH!
Tutaj! W końcu! A już myślałby, że Przestrzeń nie pozwoli im się znaleźć. Niedoczekanie, ufność jaką pokładał w tę otaczającą wszechświat istotę była nieprzypadkowa bo nigdy go nie zawodziła. Czasem oczekiwała cierpliwości, ale jej miał tak samo wiele, jak nie miał w ogóle, więc był w stanie dostosować się do Jej potrzeb. Błyszczący, którego szukał sunął właśnie przed siebie, w celu nie znanym, ale na ten moment w zupełności obojętnym. Destynacja tego smoka musiała poczekać, oby tylko nie tracąc nadziei na zjednanie się ze swoim smokiem.
~BOJKOCIE!~ zakrzyknął ktoś, tuż za zielonym grzbietem. Mógł znów mówić, oooo! Aaaaa! Niesamowite! Tylko trochę przesadził z natężeniem, wszak nie chciał znajomego przestraszyć. Trochę umiaru Samcze.
Głos, który wydobył się z jego niewidzialnego pyska powinien być dla Bojkotu znajomy. Ciepły i przyjazny, ale przede wszystkim wybitnie podekscytowany. Przynajmniej teraz. Poznać go mógł tylko on, bo reszta Przestrzeni była zupełnie cicha.
~Co z wolą Przestrzeni Bojkocie? Co z twym entuzjazmem by uwolnić pobratymców z zaciemnienia, które skaziło smocze umysły pragmatyczną beznadzieją? Czy poddałeś się, zapomniałeś o znakach i uwięzłeś w mackach formy, którą ci narzucono? Bojkocie, co z twoim imieniem? ~ Oczywiście Samiec nie gniewał się na Błyszczącego, ale poniekąd w jego przekazie dało się doznać namiastkę żalu wymieszanego z tęsknotą.
OH!
Tutaj! W końcu! A już myślałby, że Przestrzeń nie pozwoli im się znaleźć. Niedoczekanie, ufność jaką pokładał w tę otaczającą wszechświat istotę była nieprzypadkowa bo nigdy go nie zawodziła. Czasem oczekiwała cierpliwości, ale jej miał tak samo wiele, jak nie miał w ogóle, więc był w stanie dostosować się do Jej potrzeb. Błyszczący, którego szukał sunął właśnie przed siebie, w celu nie znanym, ale na ten moment w zupełności obojętnym. Destynacja tego smoka musiała poczekać, oby tylko nie tracąc nadziei na zjednanie się ze swoim smokiem.
~BOJKOCIE!~ zakrzyknął ktoś, tuż za zielonym grzbietem. Mógł znów mówić, oooo! Aaaaa! Niesamowite! Tylko trochę przesadził z natężeniem, wszak nie chciał znajomego przestraszyć. Trochę umiaru Samcze.
Głos, który wydobył się z jego niewidzialnego pyska powinien być dla Bojkotu znajomy. Ciepły i przyjazny, ale przede wszystkim wybitnie podekscytowany. Przynajmniej teraz. Poznać go mógł tylko on, bo reszta Przestrzeni była zupełnie cicha.
~Co z wolą Przestrzeni Bojkocie? Co z twym entuzjazmem by uwolnić pobratymców z zaciemnienia, które skaziło smocze umysły pragmatyczną beznadzieją? Czy poddałeś się, zapomniałeś o znakach i uwięzłeś w mackach formy, którą ci narzucono? Bojkocie, co z twoim imieniem? ~ Oczywiście Samiec nie gniewał się na Błyszczącego, ale poniekąd w jego przekazie dało się doznać namiastkę żalu wymieszanego z tęsknotą.
- 04 lis 2019, 11:08
- Forum: Szklisty Zagajnik
- Temat: Srebrzysty staw
- Odpowiedzi: 757
- Odsłony: 120692
Co za zapał! Od zawsze wiedział, że potrafił wyciągnąć z Błyszczących to co najlepsze, więc choć nie przewidział w zupełności, że złoty skoczy w jego stronę, nie był tym zdarzeniem zawiedziony, czy wytrącony z równowagi. Sapnął tylko z rozbawienia, gdy tamten zanurkował bez przygotowania prosto w staw, gdzie być może jedynie parę szponów albo już nic, dzieliło jego ciało od większej głębokości.
Na nawoływanie tego drugiego nie zareagował i z drapieżnie wyszczerzonymi kłami, rzucił się ku panu odważnemu. Tam w wodzie objął jego postać skrzydłem, a trójpalczastą łapę przykleił do pyska, do ślepi właściwie, żeby szamocząc się Błyszczący miał przed oczami wyłącznie czerń. Choć Bez nie mógł go skrzywdzić, zadbał o to, aby jego bliskość była wyczuwalna, tak samo chłód łapy, jak nieprzyjemny oddech na karku. Wyrwanie się z jego objęcia, gdy tylko on decydował o swojej pozycji było niemożliwe, więc aaah – gdyby tylko miał więcej czasu zdecydowanie wiele uciechy przyniosłoby mu doprowadzanie złotego do szaleństwa. Niestety druga strona wzywała i to nie jakoś grzecznie, bo gdyby miał wybór, z pewnością by ją zignorował.
~Wybrałeś to drugie, więc mnie wyczekuj~ wlał do głowy już tylko jemu i dopiero potem zniknął.
Na nawoływanie tego drugiego nie zareagował i z drapieżnie wyszczerzonymi kłami, rzucił się ku panu odważnemu. Tam w wodzie objął jego postać skrzydłem, a trójpalczastą łapę przykleił do pyska, do ślepi właściwie, żeby szamocząc się Błyszczący miał przed oczami wyłącznie czerń. Choć Bez nie mógł go skrzywdzić, zadbał o to, aby jego bliskość była wyczuwalna, tak samo chłód łapy, jak nieprzyjemny oddech na karku. Wyrwanie się z jego objęcia, gdy tylko on decydował o swojej pozycji było niemożliwe, więc aaah – gdyby tylko miał więcej czasu zdecydowanie wiele uciechy przyniosłoby mu doprowadzanie złotego do szaleństwa. Niestety druga strona wzywała i to nie jakoś grzecznie, bo gdyby miał wybór, z pewnością by ją zignorował.
~Wybrałeś to drugie, więc mnie wyczekuj~ wlał do głowy już tylko jemu i dopiero potem zniknął.
- 04 lis 2019, 7:42
- Forum: Zimne Jezioro
- Temat: Wysepka
- Odpowiedzi: 743
- Odsłony: 106529
Młody zgadł, ale tutaj Niewidoczny nie zamierzał mu gratulować. Dlaczego? Łeb Bzu, z którym tutaj przypłynął, jak gdyby nigdy nic rozpłynął się w powietrzu. Czyżby odpowiedź była jakimś hasłem, które się go pozbyło? A może droczył się, no bo skoro był duchem, mógł znikać i pojawiać się w dowolnym momencie. Długie wysiłki Błyszczącego, nie pozostały jednak bez odpowiedzi, gdyż w tym samym momencie, jak sprzed jego pola widzenia zniknęła postać, w Przestrzeni zmaterializował się niewielki pakunek, który parę chwil wisiał nad taflą Wody, by następnie chlupnąć wprost do niej i zacząć tonąć. Jeśli smok byłby zainteresowany, zorientowałby się, że to pakunek ze ściśle zwiniętej trawy, który choć z daleka sprawiał wrażenia niewyraźnego, w łapach nabrałby ostrzejszego... detale znamy, pierw Błyszczący musiałby jednak rzucić się w stronę przedmiotu, a potem go wyłowić, z tym właśnie utrudnieniem, że paczuszka przez jakiś czas pozostawała półprzezroczysta.
- 04 lis 2019, 1:58
- Forum: Zimne Jezioro
- Temat: Wysepka
- Odpowiedzi: 743
- Odsłony: 106529
Odpowiedź Błyszczącego nie była szczególnie porywająca, ale w sumie czego innego miałby się po nim spodziewać? Widać, że dopiero zaczął wkraczać w prawdziwe życie i jak każda normalna jednostka, instynktownie zamierzał przetrwać jak najdłużej. Ciekawe jak wiele było gadów takich jak Samiec, które nie rysowały przed sobą żadnych granic.
~Nah, śmierć jest końcem, dryfowanie jako duch to zawsze jedynie nawiązanie do poprzedniej postaci, ale nieudolne, jak pojedynczy składnik, który niby istnieje, ale bez zestawienia z innymi nie ma żadnego smaku. Jak kości bez szpiku albo posiłek z ryby, który składa się z samej łuski. Bez sensu. Zapewniam, nieżycie które prowadzę z Bzem jest nudne, bardzo nudne, nabiera sensu dopiero po dłuższym czasie, gdy zdołamy uzbierać dość energii, żeby móc się do kogoś odezwać~ Była w głosie Niewidocznego pewna nuta przygnębienia, ale nie pozwolił jej zgłębić, radosnym tonem wyjeżdżając ze wspomnianą zagadką ~No mniejsza, teraz zgaduj! Prosta, specjalnie dla ciebie. Lżejszy, od tego, co mnie tworzy,
Lepiej mnie zauważ, bo się wyłożysz!
Czym jestem?
~Nah, śmierć jest końcem, dryfowanie jako duch to zawsze jedynie nawiązanie do poprzedniej postaci, ale nieudolne, jak pojedynczy składnik, który niby istnieje, ale bez zestawienia z innymi nie ma żadnego smaku. Jak kości bez szpiku albo posiłek z ryby, który składa się z samej łuski. Bez sensu. Zapewniam, nieżycie które prowadzę z Bzem jest nudne, bardzo nudne, nabiera sensu dopiero po dłuższym czasie, gdy zdołamy uzbierać dość energii, żeby móc się do kogoś odezwać~ Była w głosie Niewidocznego pewna nuta przygnębienia, ale nie pozwolił jej zgłębić, radosnym tonem wyjeżdżając ze wspomnianą zagadką ~No mniejsza, teraz zgaduj! Prosta, specjalnie dla ciebie. Lżejszy, od tego, co mnie tworzy,
Lepiej mnie zauważ, bo się wyłożysz!
Czym jestem?
- 04 lis 2019, 1:20
- Forum: Zimne Jezioro
- Temat: Wysepka
- Odpowiedzi: 743
- Odsłony: 106529
Obywając się z nim nieco dłużej, Niewidoczny rzeczywiście rozumiał skąd u rozmówcy człon "mętny", chociaż jego wydźwięk nie przywodził mu na myśl negatywnych skojarzeń. Zaczął nawet rozmyślać na ile ma ochotę szczuć go Bzem, a na ile po prostu porozmawiać, bo miał wrażenie, że dotąd przemieszczał się z jednego miejsca na drugie w przesadnym pośpiechu. Nie żeby nie doceniał tamtych spotkań, ale prawdopodobnie nie zaszkodziłoby mu trochę zwolnić.
~Cały czas się gdzieś unosimy, ale nie zawsze mamy dość energii, żeby się zmaterializować. Nie ma czegoś takiego jak "gdzie indziej" kolego. Wszystko jest "tutaj", tyle że skryte pod dodatkową warstwą Przestrzeni, która rozdziela zmarłych od żywych. Dziwny wymiar~ Twórca głosu wyraźnie się zamyślił, podczas gdy druga postać wodziła wzrokiem po ciele Błyszczącego, jakby rozważała, w którą część się wgryźć, gdyby tylko miał ku temu sposobność ~Zadałeś proste pytanie, a jakimś cudem nie zdążyliśmy się jeszcze nad tym zastanowić haha. A myślałeś, że jak wygląda życie po śmierci hm?~ Może... w ogóle? Sam w życiu nie przypuściłby, że będzie podskakiwać w Przestrzeni jako duszek. On w sensie Samiec, a nie Niewidoczny, bo ten zawsze był oderwaną od ciała energią ~Wzięło mnie na nostalgię. Co ty na to, że dam ci coś z wymiaru z którego pochodzę, w zamian za poprawną odpowiedź na prostą zagadkę – takie zasady duchów, wiesz? – oraaaz przybliżenie mi, jaki ktoś taki jak ty może mieć stosunek do śmierci?
~Cały czas się gdzieś unosimy, ale nie zawsze mamy dość energii, żeby się zmaterializować. Nie ma czegoś takiego jak "gdzie indziej" kolego. Wszystko jest "tutaj", tyle że skryte pod dodatkową warstwą Przestrzeni, która rozdziela zmarłych od żywych. Dziwny wymiar~ Twórca głosu wyraźnie się zamyślił, podczas gdy druga postać wodziła wzrokiem po ciele Błyszczącego, jakby rozważała, w którą część się wgryźć, gdyby tylko miał ku temu sposobność ~Zadałeś proste pytanie, a jakimś cudem nie zdążyliśmy się jeszcze nad tym zastanowić haha. A myślałeś, że jak wygląda życie po śmierci hm?~ Może... w ogóle? Sam w życiu nie przypuściłby, że będzie podskakiwać w Przestrzeni jako duszek. On w sensie Samiec, a nie Niewidoczny, bo ten zawsze był oderwaną od ciała energią ~Wzięło mnie na nostalgię. Co ty na to, że dam ci coś z wymiaru z którego pochodzę, w zamian za poprawną odpowiedź na prostą zagadkę – takie zasady duchów, wiesz? – oraaaz przybliżenie mi, jaki ktoś taki jak ty może mieć stosunek do śmierci?
- 03 lis 2019, 21:37
- Forum: Zimne Jezioro
- Temat: Mała plaża
- Odpowiedzi: 944
- Odsłony: 139222
No spójrzcie, w końcu jakieś pudło! Myślał już, że wszyscy żywi są tacy bystrzy. A może samo pytanie było zbyt trudne? Dwuznaczne? Raczej nie, bowiem jeśli samica miałaby więcej niż jedno skojarzenie, zapewne by się nim podzieliła. Istotniejsze w każdym razie było to, że nie zgadła.
W odpowiedzi na tę przegraną, Samiec rozdziawił paszczę okazując jej arsenał rekinich kłów, ale nie w ramach groźby, tylko ostentacyjnie wyrażonego znudzenia. A może jeszcze czegoś innego? Spienione wnętrze jego oślizgłej paszczy nabrało sensu gdy zamruczał gardłowo, jakby z nią flirtował –Nie– szepnął miękko i przekraczając zdrowy, minimalny dystans wyciągnął spod wody swoje prawe łapsko. Skierował je na niebieską, wilgotną szyję Undarii, by następnie zjechać szponem coraz niżej, łuska po łusce aż do jej nasady. Jego dotyk był wyczuwalny, lecz bardzo delikatny. Irytujący albo podniecający, zależnie od tego jak nienormalna była jego odborczyni –No i co teraz, kiedy nie mogę dać ci nagrody, którą zaplanowałem?
W odpowiedzi na tę przegraną, Samiec rozdziawił paszczę okazując jej arsenał rekinich kłów, ale nie w ramach groźby, tylko ostentacyjnie wyrażonego znudzenia. A może jeszcze czegoś innego? Spienione wnętrze jego oślizgłej paszczy nabrało sensu gdy zamruczał gardłowo, jakby z nią flirtował –Nie– szepnął miękko i przekraczając zdrowy, minimalny dystans wyciągnął spod wody swoje prawe łapsko. Skierował je na niebieską, wilgotną szyję Undarii, by następnie zjechać szponem coraz niżej, łuska po łusce aż do jej nasady. Jego dotyk był wyczuwalny, lecz bardzo delikatny. Irytujący albo podniecający, zależnie od tego jak nienormalna była jego odborczyni –No i co teraz, kiedy nie mogę dać ci nagrody, którą zaplanowałem?
- 03 lis 2019, 20:11
- Forum: Szklisty Zagajnik
- Temat: Srebrzysty staw
- Odpowiedzi: 757
- Odsłony: 120692
Z odpowiedzią zagadki mógłby się nie zgodzić, bo gdy jego fizyczna forma mieszkała jeszcze w konstrukcie społecznym zwanym "cieniem", smoki śpiewały czasami na ceremoniach i nie było to takie brzydkie. Najwyraźniej nie każdy był zapoznany ze śpiewem, lub to Błyszczący sądził, że dźwięki wydawane przez gady były bardziej toporne i nie warte uwagi. Jakkolwiek prezentowała się rzeczywistość w jego głowie, młody przekazał Niewidocznemu kolejny ruch, on zaś zgodnie z umową, oddał kontrolę Bzu. Może minęła go ochota na opowiadanie o swojej śmierci?
Sycząc nisko, samiec rozprostował łapy i z łoskotem rozwinął czerwone skrzydła, tak że napięte zawisły nad łbami młodzieńców. Choć jeszcze przed chwilą nie rzucał cienia, takowy padł teraz na ich cherlawe ciałka, zupełnie jakby postać przestała być już tylko niewinnym duchem. Nabrał w końcu materii, którą mógł ich skrzywdzić i choć była to jedynie iluzja, nie musieli wiedzieć o tym od razu. Gdy zdecydował się odezwać, tym razem znacznie niższym, bardziej surowym i warkotliwym tonem, wiedzieli że nie mieli już kontaktu z Niewidocznym –Jeśśśli teraz nie dacie mi zjeść swoich oczu, zarżnę wasss we śśśśnie– Zgarbił się i otwierając paszczę pełną wyszczerzonych rekinich kłów spojrzał wprost na złotego, którego miał obok siebie. Nawet jeśli jego wpływ na rzeczywistość był ograniczony, nic nie stało na przeszkodzie aby skorzystać nieco z kreatywności i na przykład wydźgać ich wilgotne kuleczki jakimś ostrym kamieniem. Chętnie w końcu ubabrałby się w krwi, co ze zwężonych w cienką nitkę źrenic było bardzo proste do wyczytania.
Sycząc nisko, samiec rozprostował łapy i z łoskotem rozwinął czerwone skrzydła, tak że napięte zawisły nad łbami młodzieńców. Choć jeszcze przed chwilą nie rzucał cienia, takowy padł teraz na ich cherlawe ciałka, zupełnie jakby postać przestała być już tylko niewinnym duchem. Nabrał w końcu materii, którą mógł ich skrzywdzić i choć była to jedynie iluzja, nie musieli wiedzieć o tym od razu. Gdy zdecydował się odezwać, tym razem znacznie niższym, bardziej surowym i warkotliwym tonem, wiedzieli że nie mieli już kontaktu z Niewidocznym –Jeśśśli teraz nie dacie mi zjeść swoich oczu, zarżnę wasss we śśśśnie– Zgarbił się i otwierając paszczę pełną wyszczerzonych rekinich kłów spojrzał wprost na złotego, którego miał obok siebie. Nawet jeśli jego wpływ na rzeczywistość był ograniczony, nic nie stało na przeszkodzie aby skorzystać nieco z kreatywności i na przykład wydźgać ich wilgotne kuleczki jakimś ostrym kamieniem. Chętnie w końcu ubabrałby się w krwi, co ze zwężonych w cienką nitkę źrenic było bardzo proste do wyczytania.
- 03 lis 2019, 19:35
- Forum: Zimne Jezioro
- Temat: Mała plaża
- Odpowiedzi: 944
- Odsłony: 139222
Logika Undarii aby narzucić sobie coś trudnego, w celu zachowania ślepi była dziwna, lecz Samiec nie zamierzał kwestionować jej sposobu rozumowania, tym bardziej, że ekscentryczność tak samo jak głupota, bardzo dobrze pasowała do morskich. Zbliżył się do niej, nie powalając aby dystans między ich nosami wzrósł bardziej, niż o parę szponów. Bawiło go to, że niebieska nie mogła w żaden sposób od tego uciec, bo ani łapą, ani maddarą nie dało się nawet tknąć intruza. Oblizawszy kły, jakby się na coś szykował postanowił kontynuować zabawę, bo rozrzucanie zagadek wyjątkowo go w ostatnim czasie podekscytowało. Ciekawe na jak wiele mógłby sobie pozwolić w tej formie?
–Co za zdecydowanie! Czyżbyś często przyjmowała ssssamców, nie kwestionując ich intencji?– zachichotał do samego siebie. Jeśliby uciekła, uparcie za nią podążył –Przy takiej postawie być może zasłużysz na więcej niż tylko jedną nagrodę hmm hmmm...
No to czekaj, oto twoja zagadka! Niesiesz mnie wszędzie i z czasem nabieram wagi. Nigdy jednak nie jestem cięższe od dnia, gdy dostałeś mnie po raz pierwszy. Czym jestem?– Jeśli rozpraszałby ją swoją nachalnością, nie zamierzał tego ułatwić.
–Co za zdecydowanie! Czyżbyś często przyjmowała ssssamców, nie kwestionując ich intencji?– zachichotał do samego siebie. Jeśliby uciekła, uparcie za nią podążył –Przy takiej postawie być może zasłużysz na więcej niż tylko jedną nagrodę hmm hmmm...
No to czekaj, oto twoja zagadka! Niesiesz mnie wszędzie i z czasem nabieram wagi. Nigdy jednak nie jestem cięższe od dnia, gdy dostałeś mnie po raz pierwszy. Czym jestem?– Jeśli rozpraszałby ją swoją nachalnością, nie zamierzał tego ułatwić.
- 03 lis 2019, 18:33
- Forum: Szklisty Zagajnik
- Temat: Srebrzysty staw
- Odpowiedzi: 757
- Odsłony: 120692
Błyszczący zgadł bardzo dobrze, ale Niewidoczny nie miał nic przeciwko temu, odkąd lubił gadać o sobie, a jego drapieżny towarzysz był w stanie cierpliwie poczekać na swoją kolej. Skupiony na rozmyślaniu czuł, jak jego podekscytowany pomruk rozchodzi się po ich wspólnej niefizycznej postaci. Jeśli by nie zgadli, musieliby zostawić młodzieńców w spokoju, lecz jeśli tak, smoczy chłopcy praktycznie sami oddawali się w ich łapy. Kto ostatecznie wychodził na tym lepiej?
Ciało Bzu zmaterializowało się tam, gdzie sobie dotąd siedział i jeśli nie byłoby na niego miejsca (odkąd był znacznie starszy, a młodzi zbliżyli się do siebie), zwyczajnie wniknąłby w jednego i drugiego. Widzieli jego kształt ale był niedotykalny. Zdjął łapę z barku Złotego i wyciągnął ją przed siebie, by wypuścić przed stopki obojgu, niewielki pakunek. Cokolwiek skrywała ściśle zwinięta trawa, choć jeszcze chwilę temu zupełnie nie istniała, teraz zdawała się całkiem realna. No ale nagroda to jedno. Równie istotnym był w tym momencie fakt, że krępy drapieżnik z topornie ciosanym, uśmiechniętym ryjem, siedział tak samo obok, jak "w" żywych Błyszczących ~Brzmi bez sensu, no i nie dostałem żadnych warunków, ale zaryzykuję, że to melodia~ nie poruszył pyskiem, a kontynuował tak jak wcześniej, bezpośrednio w ich głowach.
Ciało Bzu zmaterializowało się tam, gdzie sobie dotąd siedział i jeśli nie byłoby na niego miejsca (odkąd był znacznie starszy, a młodzi zbliżyli się do siebie), zwyczajnie wniknąłby w jednego i drugiego. Widzieli jego kształt ale był niedotykalny. Zdjął łapę z barku Złotego i wyciągnął ją przed siebie, by wypuścić przed stopki obojgu, niewielki pakunek. Cokolwiek skrywała ściśle zwinięta trawa, choć jeszcze chwilę temu zupełnie nie istniała, teraz zdawała się całkiem realna. No ale nagroda to jedno. Równie istotnym był w tym momencie fakt, że krępy drapieżnik z topornie ciosanym, uśmiechniętym ryjem, siedział tak samo obok, jak "w" żywych Błyszczących ~Brzmi bez sensu, no i nie dostałem żadnych warunków, ale zaryzykuję, że to melodia~ nie poruszył pyskiem, a kontynuował tak jak wcześniej, bezpośrednio w ich głowach.
- 03 lis 2019, 17:49
- Forum: Czarne Wzgórza
- Temat: Wzgórze
- Odpowiedzi: 644
- Odsłony: 76324
Wessał powietrze dramatycznie, gdy Undaria wspomniała o niedoborze kamyków. Teraz przepadło, zginie już na pewno! W prawdzie kontynuowała najprędzej jak potrafiła, żeby go pocieszyć, ale łzy i tak zaczęły licznie spływać mu po pysku. Dlaczego miałby uwierzyć, że zupełna nieznajoma zdoła poświęcić swój czas dla smoka, który zaraz zniknie? Przecież nie upomni się jej, nie poprosi, nie skarci, nie odwoła do jej sumienia. Co za koszmar, zielony nie potrafił opanować emocji, które ni z tego ni z owego rzuciły go w stan kompletnej histerii. Spojrzał prosto w jej ciemne ślepia, a następnie zaczął szeptać pod nosem coś niezrozumiałego.
–A mam wybór?– spytał żałośnie, ale bez wyrzutu –Póki mnie widać, część energii z mojego ciała wciąż znajduje się w tym wymiarze, ale jeśli zniknę zupełnie, a czuję że wydarzy się to niedługo, po-potrzeba mi będzie sześciu kamieni, nie czterech– zakończywszy zdanie wstał gwałtownie i okręcił się wokół osi, z łbem pochylonym na wysokości barków. Czy miał prawo obkładać Undarię takim ciężarem? Czy jego życie było dla niej cokolwiek warte, skoro dopiero go poznała? –Przepraszam, przepraszam– zatrzymał się i znów zadarł łeb, żeby wymienić z nią spojrzenie –Tamtych kamieni już nie ma, zapadły się w tamtym wymiarze, gdy niepoprawnie podszedłem do rytuału– Łącząc krępą sylwetkę Korala z jego zaślimaczoną aparycją, bardziej przypominał upośledzone pisklę, niż drapieżnika. Mimo to, spróbował uspokoić oddech, żeby nie przekręcić słów potrzebnych do przywołania. Tutaj zaciął się na moment.
No nie miał ich przygotowanych tak na zawołanie, ale ileż to było wymyślić sobie jakiś nowy język
–To jest... jak... jakbyś dla mnie... jakbyś dla mnie zebrała tych sześć kamieni. Wiem, że tyle wymagam, bogowie przepraszam. To znaczy jeśli już z-zniknę i nie będę... uh. Powinnaś zakopać je o tutaj– wskazał drżącą łapą przestrzeń między nimi –Obojętnie jakie, ważne żeby zakopać sześć kamieni razem z którąś odmianą bzu, albo... albo paroma kośćmi piszczelowymi i ususzonymi ścięgnami. Potem trzeba... trzeba powiedzieć coś takiego "H-ha...– odchrząknął, wyraźnie zdenerwowany –Przepraszam, jeszcze raz. "Hakreo ret, imo sune..."– urwał znowu, zaciskając zęby –"katrem um, ino sune, rewo". I to powtórzyć pięć razy, a potem zostawić kamienie na noc, ponieważ duchy, które tu przyjdą dla żywego mogłyby być niebezpieczne–
Udawanie idiotów było jednym z ulubionych zajęć Samca, więc wyrobił to do takiego mistrzostwa, że nawet skręcając się w środku ze śmiechu, ani razu nie skrzywił się w sposób, którego nie zaplanował.
Po raz pierwszy Koral otworzył ślepia nieco szerzej. Złote kryształki przecięte cieniutką jak włos źrenicą wertowały Undarię błagalnie, w oczekiwaniu na decyzję –Nie mam nikogo innego, kto mógłby to dla mnie zrobić
–A mam wybór?– spytał żałośnie, ale bez wyrzutu –Póki mnie widać, część energii z mojego ciała wciąż znajduje się w tym wymiarze, ale jeśli zniknę zupełnie, a czuję że wydarzy się to niedługo, po-potrzeba mi będzie sześciu kamieni, nie czterech– zakończywszy zdanie wstał gwałtownie i okręcił się wokół osi, z łbem pochylonym na wysokości barków. Czy miał prawo obkładać Undarię takim ciężarem? Czy jego życie było dla niej cokolwiek warte, skoro dopiero go poznała? –Przepraszam, przepraszam– zatrzymał się i znów zadarł łeb, żeby wymienić z nią spojrzenie –Tamtych kamieni już nie ma, zapadły się w tamtym wymiarze, gdy niepoprawnie podszedłem do rytuału– Łącząc krępą sylwetkę Korala z jego zaślimaczoną aparycją, bardziej przypominał upośledzone pisklę, niż drapieżnika. Mimo to, spróbował uspokoić oddech, żeby nie przekręcić słów potrzebnych do przywołania. Tutaj zaciął się na moment.
No nie miał ich przygotowanych tak na zawołanie, ale ileż to było wymyślić sobie jakiś nowy język
–To jest... jak... jakbyś dla mnie... jakbyś dla mnie zebrała tych sześć kamieni. Wiem, że tyle wymagam, bogowie przepraszam. To znaczy jeśli już z-zniknę i nie będę... uh. Powinnaś zakopać je o tutaj– wskazał drżącą łapą przestrzeń między nimi –Obojętnie jakie, ważne żeby zakopać sześć kamieni razem z którąś odmianą bzu, albo... albo paroma kośćmi piszczelowymi i ususzonymi ścięgnami. Potem trzeba... trzeba powiedzieć coś takiego "H-ha...– odchrząknął, wyraźnie zdenerwowany –Przepraszam, jeszcze raz. "Hakreo ret, imo sune..."– urwał znowu, zaciskając zęby –"katrem um, ino sune, rewo". I to powtórzyć pięć razy, a potem zostawić kamienie na noc, ponieważ duchy, które tu przyjdą dla żywego mogłyby być niebezpieczne–
Udawanie idiotów było jednym z ulubionych zajęć Samca, więc wyrobił to do takiego mistrzostwa, że nawet skręcając się w środku ze śmiechu, ani razu nie skrzywił się w sposób, którego nie zaplanował.
Po raz pierwszy Koral otworzył ślepia nieco szerzej. Złote kryształki przecięte cieniutką jak włos źrenicą wertowały Undarię błagalnie, w oczekiwaniu na decyzję –Nie mam nikogo innego, kto mógłby to dla mnie zrobić
- 03 lis 2019, 16:36
- Forum: Zimne Jezioro
- Temat: Mała plaża
- Odpowiedzi: 944
- Odsłony: 139222
Akcji potrzeba, życia, życia, bo niespożytkowana energia aż wykręcała Samcze ciało. Co by to było, gdyby rzeczywiście je posiadał, skoro już teraz tak intensywnie odczuwał niedobór adrenaliny.
Szare niebo i wszechobecna mgła były wyraźną sugestią Przestrzeni, żeby się w nich pławił, więc jak mógł marnować czas nic nie robiąc, no jak? Zawiodłaby się jeszcze, że gdy ona hojnie przywróciła go do świata żywych, nie skorzystał z jej prezentu i dryfował w powietrzu, nie starając się jej zabawiać. Niedopuszczalne!
Jak tylko spostrzegł niebieską Undarię wylegującą się w towarzystwie Wodnej matki, natychmiast posunął w jej stronę. Po dnie tak płynął niewidocznie, korzystając z przewagi bycia duchem, a potem gwałtownie zmaterializował się i przebił taflę tuż przed nieznajomą. Ich nosy zetknęły się szczelnie, dlatego w pierwszej chwili rozpoznanie rysów Samca mogło być nieco trudne.
–Odpowiesz mi na zagadkę albo wyłupię ci oczy!– powiedział donośnie, prosto w jej niebieską paszczę. No taki dał jej wybór, a choć ton jego niskiego głosu był dziwnie przyjazny, zapewne trudno spodziewać się czegoś dobrego po takim obwieszczeniu
Szare niebo i wszechobecna mgła były wyraźną sugestią Przestrzeni, żeby się w nich pławił, więc jak mógł marnować czas nic nie robiąc, no jak? Zawiodłaby się jeszcze, że gdy ona hojnie przywróciła go do świata żywych, nie skorzystał z jej prezentu i dryfował w powietrzu, nie starając się jej zabawiać. Niedopuszczalne!
Jak tylko spostrzegł niebieską Undarię wylegującą się w towarzystwie Wodnej matki, natychmiast posunął w jej stronę. Po dnie tak płynął niewidocznie, korzystając z przewagi bycia duchem, a potem gwałtownie zmaterializował się i przebił taflę tuż przed nieznajomą. Ich nosy zetknęły się szczelnie, dlatego w pierwszej chwili rozpoznanie rysów Samca mogło być nieco trudne.
–Odpowiesz mi na zagadkę albo wyłupię ci oczy!– powiedział donośnie, prosto w jej niebieską paszczę. No taki dał jej wybór, a choć ton jego niskiego głosu był dziwnie przyjazny, zapewne trudno spodziewać się czegoś dobrego po takim obwieszczeniu
- 03 lis 2019, 15:46
- Forum: Czarne Wzgórza
- Temat: Wzgórze
- Odpowiedzi: 644
- Odsłony: 76324
Chciała mu pomóc, co za wspaniała dusza! Przygarbił się niepewnie gdy wyciągnęła do niego łapę i westchnął z żalem, gdy zorientowała się co mu dolega. Koral nie był typem, który dobrze radził sobie ze stresującymi okolicznościami, a już szczególnie gdy bał się o swoje życie, więc łagodność nieznajomej Undarii wzruszała go i przygnębiła jednocześnie.
–Ah– łzy zakręciły mu się w ślepiach, kiedy niepewnie kiwnął łbem. Wiedział, że aby odzyskać formę potrzebny mu będzie konkretny rytuał, ale bał się, że przywiązana do materialnych dobrodziejstw Undaria nie będzie zdolna mu pomóc. Gdy już miał otworzyć pysk, żeby wyjawić co należy zrobić, do rozmowy wtrącił się uroczy bąbel, który wyraźnie próbował nadążyć za sytuacją.
Koral uśmiechnął się do niego smutno i raz jeszcze zafalował bocznymi grzebieniami, lecz gdy pojął, że to może przesada rzucił starszej kompance przepraszające spojrzenie –To taki rytuał, którego nauczyłem się od moich morskich krewnych. Chciałem skontaktować się z kimś po tamtej stronie, ale...– złapał się za pysk –Ale byłem głupi, tak się teraz boję. Legenda z moich stron głosi, że kamienie szlachetne mają w sobie moc, która łączy jeden świat z drugim. Z-znając odpowiednie słowa, można spróbować ją wyciągnąć i wtedy nawiązać k-krótkotrwały kontakt ze zzzmarłym– pociągnął nosem i zdjąwszy łapę z pyska spojrzał na nią, jak znika, a potem znów się pojawia –Zabrakło mi kamieni. Zabrakło mi, ale pomyślałem że to bez znaczenia a teraz... Co teraz? M-muszę zdobyć jeszcze cztery, że-żeby ustabilizować swój stan, a mam tak niewiele czasu– Zadrżał cały, czując jak pożera go strach przed śmiercią.
No a Samiec dobrze się bawił, bo jakiś dzieciak nazwał go ojcem.
–Ah– łzy zakręciły mu się w ślepiach, kiedy niepewnie kiwnął łbem. Wiedział, że aby odzyskać formę potrzebny mu będzie konkretny rytuał, ale bał się, że przywiązana do materialnych dobrodziejstw Undaria nie będzie zdolna mu pomóc. Gdy już miał otworzyć pysk, żeby wyjawić co należy zrobić, do rozmowy wtrącił się uroczy bąbel, który wyraźnie próbował nadążyć za sytuacją.
Koral uśmiechnął się do niego smutno i raz jeszcze zafalował bocznymi grzebieniami, lecz gdy pojął, że to może przesada rzucił starszej kompance przepraszające spojrzenie –To taki rytuał, którego nauczyłem się od moich morskich krewnych. Chciałem skontaktować się z kimś po tamtej stronie, ale...– złapał się za pysk –Ale byłem głupi, tak się teraz boję. Legenda z moich stron głosi, że kamienie szlachetne mają w sobie moc, która łączy jeden świat z drugim. Z-znając odpowiednie słowa, można spróbować ją wyciągnąć i wtedy nawiązać k-krótkotrwały kontakt ze zzzmarłym– pociągnął nosem i zdjąwszy łapę z pyska spojrzał na nią, jak znika, a potem znów się pojawia –Zabrakło mi kamieni. Zabrakło mi, ale pomyślałem że to bez znaczenia a teraz... Co teraz? M-muszę zdobyć jeszcze cztery, że-żeby ustabilizować swój stan, a mam tak niewiele czasu– Zadrżał cały, czując jak pożera go strach przed śmiercią.
No a Samiec dobrze się bawił, bo jakiś dzieciak nazwał go ojcem.
- 03 lis 2019, 15:12
- Forum: Szklisty Zagajnik
- Temat: Srebrzysty staw
- Odpowiedzi: 757
- Odsłony: 120692
Jak tylko zgodzili się z Niewidocznym, wystawiona ku Niebu kończyna plusnęła z powrotem w Wodę, tak że nie mogli już określić położenia ducha. Poszedł sobie od tak? Czy to koniec?
Postanowił, że zostawi ich w krótkiej niepewności, niby to rozgrzewając umysł, żeby podrzucić im jakieś bystre pytanko, ale rzeczywiście poświęcił ten czas, aby się do nich zbliżyć. Złotemu łapę ułożył na barku, a drugiego od tyłu owinął ogonem, jak dobry bardzo bliski kolega. Nawet nie wyczuli jego obecności. Nie sądził jeszcze, że nastał dobry moment na materializację, ale świadomość, że on wie, a oni nie, niesłychanie go bawiła.
Kontynuował mówienie w ich łbach, żeby niczego nie sugerować ~Gdzieś to usłyszałem, więc nie mnie wińcie jeśli jest niezrozumiałe. A może zbyt proste? Oto zagadka. Co to jest...? Ze złota, dobre.
Z kamienia, żadne.
Ze szkła, słabe.
Z lodu, okrutne.
Postanowił, że zostawi ich w krótkiej niepewności, niby to rozgrzewając umysł, żeby podrzucić im jakieś bystre pytanko, ale rzeczywiście poświęcił ten czas, aby się do nich zbliżyć. Złotemu łapę ułożył na barku, a drugiego od tyłu owinął ogonem, jak dobry bardzo bliski kolega. Nawet nie wyczuli jego obecności. Nie sądził jeszcze, że nastał dobry moment na materializację, ale świadomość, że on wie, a oni nie, niesłychanie go bawiła.
Kontynuował mówienie w ich łbach, żeby niczego nie sugerować ~Gdzieś to usłyszałem, więc nie mnie wińcie jeśli jest niezrozumiałe. A może zbyt proste? Oto zagadka. Co to jest...? Ze złota, dobre.
Z kamienia, żadne.
Ze szkła, słabe.
Z lodu, okrutne.
- 03 lis 2019, 13:12
- Forum: Szklisty Zagajnik
- Temat: Srebrzysty staw
- Odpowiedzi: 757
- Odsłony: 120692
Pierwszy raz w życiu widzisz łapę wystającą z tafli Wody, a wątpisz, że jestem zdolny oferować wam coś materialnego?~ Zachichotał znowu, podbudowany tak samo zaciekawieniem, jak ostrożnością obu Błyszczących ~O niedowiarku, niedowiarku. Jesteśmy zdolni nie tylko wręczyć wam prezent, ale równie namacalnie wybić wam oczy. Mój towarzysz bardzo chętnie pokusiłby się o to drugie ale... no ja lubię rozmawiać~ Mógł nieco subtelniej zaznaczyć, że nie mają wyboru, ale za bardzo kusiło go, żeby zobaczyć ich reakcję, jeśli przybliży im naturę Bzu. Nie silił się na zniżony ton, czy straszenie ich obrazkami, byli inteligentni, więc powinno dotrzeć do nich za pierwszym razem ~A czy dotrzyma słowa? Niewielu rzeczy możemy być pewni, wygląda na to, że tak samo w życiu, jak po nim, więc możecie jedynie ważyć potencjalne ryzyko~ Równie dobrze mogliby uznać, że lepiej czmychnąć, przyjąwszy że zasięg ducha znajduje się jedynie w obrębie stawu
~Jeśli zgadniecie, dam wam coś co capnąłem ze swojego pośmiertnego wymiaru i opowiem jak zginąłem. A potem może... Oh wiem! Mój towarzysz zajmie się wami jeśli odgadnę waszą zagadkę. Jeśli nie... cóż, to wasze pole do popisu, jeżeli niczego ode mnie nie chcecie, nie będzie mi bardziej przykro~ No młodzieży, gdzie wasza kreatywność?
~Jeśli zgadniecie, dam wam coś co capnąłem ze swojego pośmiertnego wymiaru i opowiem jak zginąłem. A potem może... Oh wiem! Mój towarzysz zajmie się wami jeśli odgadnę waszą zagadkę. Jeśli nie... cóż, to wasze pole do popisu, jeżeli niczego ode mnie nie chcecie, nie będzie mi bardziej przykro~ No młodzieży, gdzie wasza kreatywność?












