Zniknęła na cały księżyc, by teraz powrócić na ziemie Wolnych Stad jako wrak. Chodzący szkielet. Zapędziła się za barierę, podążając za śladami na polowaniu, a potem, cóż – zgubiła się. Księżyc szukała drogi powrotnej... a teraz bardzo łatwo można było dostrzec głęboką szramę ciagnącą się przez cały lewy bok samiczki, zresztą kilka mniejszych ran znajdowało się na pysku i łapach. Tak się kończą bójki z watahą wygłodniałych wilków...
Powłóczyła łapami, ciężko szurając nimi po śniegu; wraz z krwią błyskawicznie wyciekało z niej życie, czuła już ciężar śmierci na barkach. Szumiało jej w głowie, nawet nie wiedziała, gdzie w tej chwili się znajduje – czy to już Wolne Stada, czy jest jeszcze za barierą?
Łapy nagle zadrżały, po czym nagle jakby utraciły siły, a Cadha padła pyskiem w śnieg. Czuła ją. Nadchodziła. Śmierć.
Oddychała coraz słabiej, coraz ciężej przychodziło jej każde drgnięcie, obraz zamazywał się do tego stopnia, że musiała zamknąć powieki. To nie powinno się tak skończyć... Ostatkiem sił zebrała maddarę i wysłała impuls do Złudzenia Życia.
Żegnaj, kochany... zobaczymy się na górze.
Pierwszy i ostatni raz w swym życiu użyła mocy... a teraz już czas udać się do gwiazd. Łapy kopnęły powietrze, a z pyska uleciał ostatni oddech.
Znieruchomiała.
A białofutra dusza smoczycy już szła ku nieboskłonie razem z Ateralem, śmiejąc się i tańcząc radośnie.
Znaleziono 128 wyników
- 06 maja 2014, 21:03
- Forum: Błękitna Skała
- Temat: Polana
- Odpowiedzi: 738
- Odsłony: 93627
- 26 kwie 2014, 15:52
- Forum: Ogólne
- Temat: Powiadomienia
- Odpowiedzi: 6987
- Odsłony: 361879
- 24 kwie 2014, 22:35
- Forum: Błękitna Skała
- Temat: Podnóża Skały
- Odpowiedzi: 674
- Odsłony: 95730
Co? Znowu ktoś ją gdzieś woła? Ach, to ten Cienisty Adept, który prosił o jedzenie. Na puszcze i knieje, czy oni wszyscy nie mogą ruszyć swoich leniwych zadków i upolować czegoś, zamiast wzywać kogoś z mięsem i żerować na jego biednych obowiązkach? Ach, no tak. Do tego trzeba mieć talent. Dlatego Cadha, chcąc nie chcąc, chwyciła kawał mięsa w szpony i wzbiła się w powietrze, kierując się ku Błękitnej Skale. Z daleka zobaczyła czerwonego smoka z szarym łbem... To on ją wołał, jeśli się nie myliła.
Wylądowała kilka ogonów przed nim, po czym rzuciła mu mięso pod łapy; jej pysk był chłodny, a w oczach błyszczała pogarda.
– Nie jestem pieskiem na twoje posyłki – warknęła, obrzucając go zirytowanym spojrzeniem. – Jedz. I przygotuj się, bo niedługo wiara Wolnych Stad zostanie wystawiona na próbę – rzuciła, po czym ponownie rozłożyła skrzydła i wyskoczyła w górę, lecąc z powrotem ku obozowi Ziemi.
Wylądowała kilka ogonów przed nim, po czym rzuciła mu mięso pod łapy; jej pysk był chłodny, a w oczach błyszczała pogarda.
– Nie jestem pieskiem na twoje posyłki – warknęła, obrzucając go zirytowanym spojrzeniem. – Jedz. I przygotuj się, bo niedługo wiara Wolnych Stad zostanie wystawiona na próbę – rzuciła, po czym ponownie rozłożyła skrzydła i wyskoczyła w górę, lecąc z powrotem ku obozowi Ziemi.
- 22 kwie 2014, 11:08
- Forum: Dzika Puszcza
- Temat: Buczyna
- Odpowiedzi: 571
- Odsłony: 99101
Zerknęła na Ognistego z niejaką odrazą, gdy mówił o szpiku. Fakt, że Mrucząca była Łowcą, drapieżnikiem, zabijała zwierzęta, by potem je zjeść – ale nie lubowała się w obgryzaniu kości i wysysaniu szpiku... nie była jakimś prymitywem, jak ten smok. Na jego pytanie zaś roześmiała się, ale nie z radością, a wręcz przeciwnie – z zauważalną porcją kpiny.
– Nie, dla tego drugiego Ognistego – zadrwiła, przekrzywiając łeb lekko na bok. Głupie pytanie, głupia odpowiedź... Przyglądała się jak pożera mięso z rozbawieniem nadal widocznym w zielonych ślepiach. Był śmieszny, gdyby się tak zastanowić, Cadha byłaby skłonna nawet go polubić. I kolejne pytanie, równie śmieszne co poprzednie.
– Mam swoje powody – mruknęła tajemniczo, delikatnie się uśmiechając. – W czymś jeszcze mogę ci pomóc czy mogę już iść? – zapytała, rozkładając skrzydła i machając nimi kilkakrotnie dla rozgrzania się. Bądź co bądź, zimno było.
– Nie, dla tego drugiego Ognistego – zadrwiła, przekrzywiając łeb lekko na bok. Głupie pytanie, głupia odpowiedź... Przyglądała się jak pożera mięso z rozbawieniem nadal widocznym w zielonych ślepiach. Był śmieszny, gdyby się tak zastanowić, Cadha byłaby skłonna nawet go polubić. I kolejne pytanie, równie śmieszne co poprzednie.
– Mam swoje powody – mruknęła tajemniczo, delikatnie się uśmiechając. – W czymś jeszcze mogę ci pomóc czy mogę już iść? – zapytała, rozkładając skrzydła i machając nimi kilkakrotnie dla rozgrzania się. Bądź co bądź, zimno było.
- 20 kwie 2014, 20:52
- Forum: Ogólne
- Temat: Powiadomienia
- Odpowiedzi: 6987
- Odsłony: 361879
- 20 kwie 2014, 14:51
- Forum: Dzika Puszcza
- Temat: Buczyna
- Odpowiedzi: 571
- Odsłony: 99101
//Oj... małe niedopatrzenie xD//
Popatrzyła ze wstrętem na obślinioną i ogryzioną przez, zapewne, Ognistego kość. Jej zwyczajnie nie przystoi jeść takich rzeczy, ale przecież o gustach się nie dyskutuje. Dlatego odsunęła od siebie kość koniuszkami pazurów, rzucając samcowi zdegustowane spojrzenie.
– Nie, raczej podziękuję – odezwała się z wyższością, unosząc łeb. Obejrzała się na leżącego za nią w śniegu żubra... cóż, powinna mu chyba pomóc. Jednym z obowiązków Łowcy jest karmienie głodnych, a Ognisty zdecydowanie wyglądał na głodnego. Dlatego odchrząknęła, by zwrócić na siebie uwagę:
– Może wolisz żubra? Świeży, ledwo co upolowany. Według mnie jest o wiele lepszy niż suche kości... – rzekła, wskazując łbem w stronę wielkiego cielska. A nuż się skusi?
Popatrzyła ze wstrętem na obślinioną i ogryzioną przez, zapewne, Ognistego kość. Jej zwyczajnie nie przystoi jeść takich rzeczy, ale przecież o gustach się nie dyskutuje. Dlatego odsunęła od siebie kość koniuszkami pazurów, rzucając samcowi zdegustowane spojrzenie.
– Nie, raczej podziękuję – odezwała się z wyższością, unosząc łeb. Obejrzała się na leżącego za nią w śniegu żubra... cóż, powinna mu chyba pomóc. Jednym z obowiązków Łowcy jest karmienie głodnych, a Ognisty zdecydowanie wyglądał na głodnego. Dlatego odchrząknęła, by zwrócić na siebie uwagę:
– Może wolisz żubra? Świeży, ledwo co upolowany. Według mnie jest o wiele lepszy niż suche kości... – rzekła, wskazując łbem w stronę wielkiego cielska. A nuż się skusi?
- 19 kwie 2014, 16:54
- Forum: Dzika Puszcza
- Temat: Buczyna
- Odpowiedzi: 571
- Odsłony: 99101
Cadha wracała właśnie z polowania, ciągnąc za sobą wielki kawał mięsa – konkretniej żubra. Gdy już zamierzała skierować się do obozu, natrafiła na dodatkowe ślady dwóch saren, które zaprowadziły ją do Dzikiej Puszczy właśnie. Niestety, w pewnym momencie urwały się, co Mrucząca przyjęła z lekką irytacją, ale cóż – nie było co wybrzydzać, skoro i tak już miała taki kawał pożywienia. Pozwoliła żubrowi wypaść z jej szczęk na śnieg, sama również po chwili położyła się w nim, dysząc. Ciężki był, skurczybyk, a w dodatku pokonała spory kawał drogi, tropiąc te sarny. Rozejrzała się dookoła i zorientowała się, że była tutaj niedawno – tu spotkała tego smoka, Ognistego, którego imienia nawet nie znała. A co to za dziwne dźwięki z wnętrza pnia?
Samica dźwignęła się na łapy i ostrożnie podeszła do otworu w kłodzie, wyciszając oddech i nadstawiając uszy. Co ukazało się jej oczom? Ten sam samiec, obgryzający jakąś kość... Westchnęła.
– Co ty znowu żresz? – zapytała tonem męczennika, przybierając zbolały wyraz pyska. Nie to, że coś mówi – ale ile można? Spotkali się pierwszy raz – szuka żarcia. Dała mu jeść – żre. Spotkała go drugi raz – żre. No błaaagam...
Samica dźwignęła się na łapy i ostrożnie podeszła do otworu w kłodzie, wyciszając oddech i nadstawiając uszy. Co ukazało się jej oczom? Ten sam samiec, obgryzający jakąś kość... Westchnęła.
– Co ty znowu żresz? – zapytała tonem męczennika, przybierając zbolały wyraz pyska. Nie to, że coś mówi – ale ile można? Spotkali się pierwszy raz – szuka żarcia. Dała mu jeść – żre. Spotkała go drugi raz – żre. No błaaagam...
- 18 kwie 2014, 11:10
- Forum: Cmentarz
- Temat: Kurhany Pamięci
- Odpowiedzi: 534
- Odsłony: 81759
Mruknęła coś cicho, gdy Złudzenie Życia skończył mówić. Cieszyła się, że postanowił tego nie komentować, nie wiedziałby przecież, jak się ma zachować; cała ta sytuacja była... dziwna, po prostu dziwna. Musiała pomyśleć, zastanowić się – ale jak już wspomniał białofutry, nie tu. Cmentarz to chyba nie najlepsza pora na pogaduszki.
– A więc pewnie niedługo wybiorę się obejrzeć ten kamień – mruknęła, zerkając krótko ku Przywódcy z nieco rozbawionym wyrazem pyska. Wyprawa, by obejrzeć kamień! Ekscytujące. Ale racja, przenieśmy się stąd.
– Ekhm... nie, dziękuję, Złudzenie Życia. Poradzę sobie. Pójdę już... i przepraszam za zawracanie łba – odezwała się szybko, po czym rozłożyła skrzydła i wzbiła się w powietrze, odlatując. Dziwne, prawda? Mrucząca przestała być Mruczącą! A Złudzenie musiał mieć na to jakiś wpływ. Ktoś, kto zechciałby zastanowić się dłużej nad tą sprawą, pewnie szybko odkryłby, z czym to ma związek... ale gdyby odważył się wnioski powiedzieć głośno, Cadha rozerwałaby mu gardło.
– A więc pewnie niedługo wybiorę się obejrzeć ten kamień – mruknęła, zerkając krótko ku Przywódcy z nieco rozbawionym wyrazem pyska. Wyprawa, by obejrzeć kamień! Ekscytujące. Ale racja, przenieśmy się stąd.
– Ekhm... nie, dziękuję, Złudzenie Życia. Poradzę sobie. Pójdę już... i przepraszam za zawracanie łba – odezwała się szybko, po czym rozłożyła skrzydła i wzbiła się w powietrze, odlatując. Dziwne, prawda? Mrucząca przestała być Mruczącą! A Złudzenie musiał mieć na to jakiś wpływ. Ktoś, kto zechciałby zastanowić się dłużej nad tą sprawą, pewnie szybko odkryłby, z czym to ma związek... ale gdyby odważył się wnioski powiedzieć głośno, Cadha rozerwałaby mu gardło.
- 15 kwie 2014, 20:15
- Forum: Cmentarz
- Temat: Kurhany Pamięci
- Odpowiedzi: 534
- Odsłony: 81759
Kompani? Czyli tutaj możliwym było złączenie się z drapieżnikiem i odczuwanie ich myśli i emocji... Genialnie. Spojrzała na Złudzenie Życia, jakby bardziej ożywiona – chciała dowiedzieć się o tym wszystkiego, co możliwe. Otworzyła pysk, jeszcze składając słowa w zdania, po czym w końcu odezwała się.
– Czyli... każdy może sobie kogoś oswoić? Dlaczego więc nie wszyscy to robią? I... jak to się odbywało w twoim przypadku? – zapytała, unosząc łeb i patrząc Przywódcy w złote ślepia. Coś ją tknęło – dziwne uczucie, jak drgnięcie w sercu, którego wcześniej nie czuła, jakby coś się w niej obudziło. Przestraszona, czy nie zobaczył tego w jej oczach, odwróciła pysk, skupiając się ponownie na lekko zatartych napisach. Chciała o coś jeszcze zapytać, by ukryć zmieszanie, ale też chciała wiedzieć.
– I czy... czy można oswoić inne... kotowate? Poza pumą?
Udało się, głos jej nie zadrżał; Złudzenie Życia nie powinien zorientować się, co zaszło. A przynajmniej taką Cadha miała nadzieję.
– Czyli... każdy może sobie kogoś oswoić? Dlaczego więc nie wszyscy to robią? I... jak to się odbywało w twoim przypadku? – zapytała, unosząc łeb i patrząc Przywódcy w złote ślepia. Coś ją tknęło – dziwne uczucie, jak drgnięcie w sercu, którego wcześniej nie czuła, jakby coś się w niej obudziło. Przestraszona, czy nie zobaczył tego w jej oczach, odwróciła pysk, skupiając się ponownie na lekko zatartych napisach. Chciała o coś jeszcze zapytać, by ukryć zmieszanie, ale też chciała wiedzieć.
– I czy... czy można oswoić inne... kotowate? Poza pumą?
Udało się, głos jej nie zadrżał; Złudzenie Życia nie powinien zorientować się, co zaszło. A przynajmniej taką Cadha miała nadzieję.
- 13 kwie 2014, 21:04
- Forum: Dzika Puszcza
- Temat: Las
- Odpowiedzi: 631
- Odsłony: 97994
I gdy samiczka odezwała się ponownie, wyraz zainteresowania w oczach Cadhy momentalnie zgasł. Wydawało jej się, że mała jest rozumna, a tu okazało się, że – no proszę, nie są podobne. Musiała się jeszcze wiele nauczyć... ale nie od Mruczącej. Ta zaś zmrużyła szmaragdowe ślepia, które teraz przybrały chłodną barwę, jak i cały pysk stężał.
– Wybacz, ale jesteś jeszcze zbyt młoda i za mało doświadczona, by moc pozwolić sobie na pouczanie mnie. Dziesięć księżyców żyłam samotnie za Barierą, więc wyobraź sobie, że wiem o życiu więcej niż ty – oświadczyła z wyższością, wstając ze śniegu. Nie, nie obraziła się na Cienistą; po prostu nie zamierzała tracić czasu w obecności smoków, które nie mają pojęcia o tym, jak się zachowywać. Czy nikt nie nauczył jej chociażby podstaw tego, jak ma się zachowywać?
Nie pożegnała się, nie odwróciła. Po prostu odeszła po śniegu między drzewa.
– Wybacz, ale jesteś jeszcze zbyt młoda i za mało doświadczona, by moc pozwolić sobie na pouczanie mnie. Dziesięć księżyców żyłam samotnie za Barierą, więc wyobraź sobie, że wiem o życiu więcej niż ty – oświadczyła z wyższością, wstając ze śniegu. Nie, nie obraziła się na Cienistą; po prostu nie zamierzała tracić czasu w obecności smoków, które nie mają pojęcia o tym, jak się zachowywać. Czy nikt nie nauczył jej chociażby podstaw tego, jak ma się zachowywać?
Nie pożegnała się, nie odwróciła. Po prostu odeszła po śniegu między drzewa.
- 13 kwie 2014, 19:34
- Forum: Dzika Puszcza
- Temat: Las
- Odpowiedzi: 631
- Odsłony: 97994
Cadha wyszczerzyła zęby w próbie sympatycznego uśmiechu. Podobała jej się ta mała! Wręcz krew z jej krwi. Aż miała ochotę sprawdzić, czy to nie jest jej córka – gdyby oczywiście była taka możliwość... ale proszę, wzrok jak u samej Ziemnej, kpiący, głos lekceważący, no istna ona! Ciekawe, prawda? Trzeba było przyznać, że zaczynało ją to interesować. Z lustrzanym odbiciem własnej osobowości chyba łatwo byłoby się dogadać, co?
– Słuchaj, kochanie – mruknęła, zwracając wzrok ponownie ku złotej samiczce. – Pokazać ci parę technik? Uwierz, że gdybym podkradała się do zająca, pamiętałabym do oddechu, tu jednak nie było strachu, że mi uciekniesz, więc nie musiałam się za bardzo przykładać, nie sądzisz? – po tych słowach mrugnęła do niej porozumiewawczo.
– Ale mogę cię nauczyć, jak podkradać się do zwierzyny należycie – ostatnie słowo wyraźniej zaakcentowała, robiąc po nim krótką pauzę. – Hm, chyba że masz ciekawsze zajęcia. W takim razie nic tu po mnie.
Rozmowa z samą sobą była niezmiernie zajmująca i ciekawa, w końcu można było nauczyć się od siebie kilku pożytecznych trików, prawda?
– Słuchaj, kochanie – mruknęła, zwracając wzrok ponownie ku złotej samiczce. – Pokazać ci parę technik? Uwierz, że gdybym podkradała się do zająca, pamiętałabym do oddechu, tu jednak nie było strachu, że mi uciekniesz, więc nie musiałam się za bardzo przykładać, nie sądzisz? – po tych słowach mrugnęła do niej porozumiewawczo.
– Ale mogę cię nauczyć, jak podkradać się do zwierzyny należycie – ostatnie słowo wyraźniej zaakcentowała, robiąc po nim krótką pauzę. – Hm, chyba że masz ciekawsze zajęcia. W takim razie nic tu po mnie.
Rozmowa z samą sobą była niezmiernie zajmująca i ciekawa, w końcu można było nauczyć się od siebie kilku pożytecznych trików, prawda?
- 13 kwie 2014, 19:27
- Forum: Cmentarz
- Temat: Kurhany Pamięci
- Odpowiedzi: 534
- Odsłony: 81759
Nie poruszyła się również wtedy, gdy poczuła na swoim barku lekki uścisk łapy Marzenia. Nic nie powiedziała, ale to pomogło; niedużo, ale pomogło, świadomość, że ma kogoś, w kim ma oparcie; gdyby teraz Złudzenie Życia popatrzył na jej pysk, dostrzegłby lekki uśmiech przez łzy, które zaczęły zbierać się w jej oczach, chociaż zamrugała kilkakrotnie, by zniknęły. W tym momencie cieszyła się, że Życie ma takiego Przywódcę, silnego, zdecydowanego... bez niego stado pewnie by upadło.
Bogowie się nią zaopiekują... tak, taką miała nadzieję. Jej śmierć nie była potrzebna, więc powinni jej to wynagrodzić; o ile w ogóle życie po śmierci istniało. Przełknęła ślinę i zwróciła wzrok na Marzenie. Zmieńmy temat.
– Powiedz mi, czemu na kurhanie widnieją imiona zwierząt i ich właścicieli? – zagadnęła lekkim tonem, jakby nic przed chwilą się nie wydarzyło. A przynajmniej usiłowała nadać głosowi lekki ton. – Przecież to nienaturalne. To drapieżniki, czemu są czyjeś?
Odwróciła się od grobu Jutrzenki, by podejść do Kurhanu Pamięci i jeszcze raz spojrzeć na wyryte tam imiona.
Bogowie się nią zaopiekują... tak, taką miała nadzieję. Jej śmierć nie była potrzebna, więc powinni jej to wynagrodzić; o ile w ogóle życie po śmierci istniało. Przełknęła ślinę i zwróciła wzrok na Marzenie. Zmieńmy temat.
– Powiedz mi, czemu na kurhanie widnieją imiona zwierząt i ich właścicieli? – zagadnęła lekkim tonem, jakby nic przed chwilą się nie wydarzyło. A przynajmniej usiłowała nadać głosowi lekki ton. – Przecież to nienaturalne. To drapieżniki, czemu są czyjeś?
Odwróciła się od grobu Jutrzenki, by podejść do Kurhanu Pamięci i jeszcze raz spojrzeć na wyryte tam imiona.
- 13 kwie 2014, 16:52
- Forum: Cmentarz
- Temat: Kurhany Pamięci
- Odpowiedzi: 534
- Odsłony: 81759
Cadha siedziała nadal pod największym z Kurhanów, śledząc wzrokiem Marzenie, gdy kopał grób, składał do niego ciało Jutrzenki i zakopywał je, później kładąc w ziemi kamień z wyrytym jej imieniem; nie poruszyła się ani o łuskę, jakby wyzuta z wszelkich sił. Nie miała pojęcia, czemu śmierć Czarodziejki tak bardzo nią wstrząsnęła – nie znała jej, widziała ją krótko za którejś z ceremonii. Potrzebowała chwili odpoczynku, musiała to sobie wszystko poukładać...
Dopiero po chwili zmusiła swoje mięśnie do pracy i podeszła do Złudzenia Życia, stając obok niego i pochylając łeb nad grobem samicy. Tak nie powinno być... Nie powinna nie żyć. Powinna żyć.
– Teraz jest... w lepszym miejscu, prawda? – odezwała się cicho, starając się ze wszystkich sił ukryć drżenie głosu, jednak przy ostatnim słowie lekko się załamał. Zamrugała kilkakrotnie, chcąc się opanować; Nie przy Przywódcy... Nie chciała, by to widział.
Dopiero po chwili zmusiła swoje mięśnie do pracy i podeszła do Złudzenia Życia, stając obok niego i pochylając łeb nad grobem samicy. Tak nie powinno być... Nie powinna nie żyć. Powinna żyć.
– Teraz jest... w lepszym miejscu, prawda? – odezwała się cicho, starając się ze wszystkich sił ukryć drżenie głosu, jednak przy ostatnim słowie lekko się załamał. Zamrugała kilkakrotnie, chcąc się opanować; Nie przy Przywódcy... Nie chciała, by to widział.
- 13 kwie 2014, 16:42
- Forum: Dzika Puszcza
- Temat: Las
- Odpowiedzi: 631
- Odsłony: 97994
Roześmiała się cicho, wstając i okrążając samiczkę, by usiąść w śniegu naprzeciwko niej; zniżyła łeb tak, by ich oczy znalazły się na jednym poziomie. No, proszę, ma się ten charakterek – żeby tak pouczać starszą, dorosłą smoczycę, w dodatku na pewno lepiej wyszkoloną w tym fachu? Moja krew! Gdyby nie to, że nie miała jeszcze piskląt, można by uznać że złotołuska jest jej córką. Podobieństwo – uderzające, a przynajmniej na pierwsze wrażenie.
– Hm, naprawdę? – zapytała z udawanym zdziwieniem, unosząc łuki brwiowe do góry. – Nie miałam o tym pojęcia. A można wiedzieć, skąd masz takie informacje? Bo na moje ślepię na chwilę obecną łowca byłby z ciebie marny, co? – mruknęła na koniec, obrzucając krytycznym wzrokiem cała sylwetkę pisklęcia. Hm, była już w takim wieku, że mogłaby być adeptem, ale to w końcu nie jej sprawa.
A dręczenie niewinnych Cienistych i zabawa z nimi to jeszcze nie jest koniec świata, cokolwiek o tym pomyślałby sobie Złudzenie Życia. A co.
– Hm, naprawdę? – zapytała z udawanym zdziwieniem, unosząc łuki brwiowe do góry. – Nie miałam o tym pojęcia. A można wiedzieć, skąd masz takie informacje? Bo na moje ślepię na chwilę obecną łowca byłby z ciebie marny, co? – mruknęła na koniec, obrzucając krytycznym wzrokiem cała sylwetkę pisklęcia. Hm, była już w takim wieku, że mogłaby być adeptem, ale to w końcu nie jej sprawa.
A dręczenie niewinnych Cienistych i zabawa z nimi to jeszcze nie jest koniec świata, cokolwiek o tym pomyślałby sobie Złudzenie Życia. A co.
- 12 kwie 2014, 22:36
- Forum: Dzika Puszcza
- Temat: Las
- Odpowiedzi: 631
- Odsłony: 97994
Złotołuska chyba jednak nie zdawała sobie sprawy, że tuż nad nią, na jednej z gałęzi siedziała Mrucząca, szmaragdowymi ślepiami czujnie śledząca małe stworzonko. No, może nie znowu takie małe, ale prawie jak pisklę... czyli nie powinna mu zrobić krzywdy. Jej, bo to samiczka... nie powinna? To nie znaczy, że nie może.
Bezszelestnie zsunęła się z drzewa na śnieg za plecami małej, rozstawiając palce tak, by rozłożyć swój ciężar i nie zapaść się w śniegu, a co za tym idzie, nie wydać żadnego dźwięku. Tam zbliżyła łeb do ucha Cienistej i szepnęła, dopiero teraz dając o sobie znać:
– Nie powinnaś być sama tak daleko od domu.
Gdyby Kadma odwróciła się teraz, ujrzałaby Mruczącą siedzącą w śniegu, z lekkim uśmieszkiem na pysku i zmrużonymi lekko ślepiami. Nie powinna się bać, nie zrobiłaby jej krzywdy... chyba że naraziłaby się Ziemnej.
Bezszelestnie zsunęła się z drzewa na śnieg za plecami małej, rozstawiając palce tak, by rozłożyć swój ciężar i nie zapaść się w śniegu, a co za tym idzie, nie wydać żadnego dźwięku. Tam zbliżyła łeb do ucha Cienistej i szepnęła, dopiero teraz dając o sobie znać:
– Nie powinnaś być sama tak daleko od domu.
Gdyby Kadma odwróciła się teraz, ujrzałaby Mruczącą siedzącą w śniegu, z lekkim uśmieszkiem na pysku i zmrużonymi lekko ślepiami. Nie powinna się bać, nie zrobiłaby jej krzywdy... chyba że naraziłaby się Ziemnej.
- 12 kwie 2014, 16:50
- Forum: Cmentarz
- Temat: Kurhany Pamięci
- Odpowiedzi: 534
- Odsłony: 81759
Szła powoli za Marzeniem, w pewnej odległości, na tyle jednak blisko, by wiedział, że idzie za nim bez odwracania łba w jej stronę. Nie miała teraz ochoty na ucieczki czy jakieś fortele, bo było jej zwyczajnie smutno – a najgorsze, że sama nie wiedziała dlaczego. Nie znała przecież tej smoczycy, była jej zupełnie obca, a mimo to jej śmierć napawała ją smutkiem. Dziwne, prawda?
Zamyślona, nie zauważyła, kiedy Przywódca zatrzymał się i wpadła na niego, zaraz jednak odsunęła się, mamrocząc cicho przeprosiny. Kurhany... Widziała tutaj sześć kamieni, z czego jeden był większy niż inne; podeszła do niego. Okazał się być pokryty wyrytymi imionami – najpierw smoków o pełnej randze, później adeptów i piskląt... na dole zaś było kilka innych imion. 'Gryf Czarnego Pożaru... orzeł Rdzawego Kła... puma Jasnej Smugi... Cadha zamrugała kilkakrotnie. Zwierzęta, drapieżniki – dlaczego były czyjeś?
– Pochowajmy ją – odezwała się najpierw, przenosząc wzrok na nieruchome ciało Jutrzenki. To był priorytet, później zapyta o zwierzęta należące do smoków. To przecież mogło poczekać...
Zamyślona, nie zauważyła, kiedy Przywódca zatrzymał się i wpadła na niego, zaraz jednak odsunęła się, mamrocząc cicho przeprosiny. Kurhany... Widziała tutaj sześć kamieni, z czego jeden był większy niż inne; podeszła do niego. Okazał się być pokryty wyrytymi imionami – najpierw smoków o pełnej randze, później adeptów i piskląt... na dole zaś było kilka innych imion. 'Gryf Czarnego Pożaru... orzeł Rdzawego Kła... puma Jasnej Smugi... Cadha zamrugała kilkakrotnie. Zwierzęta, drapieżniki – dlaczego były czyjeś?
– Pochowajmy ją – odezwała się najpierw, przenosząc wzrok na nieruchome ciało Jutrzenki. To był priorytet, później zapyta o zwierzęta należące do smoków. To przecież mogło poczekać...
- 08 kwie 2014, 20:05
- Forum: Zimne Jezioro
- Temat: Źródło rzeki
- Odpowiedzi: 453
- Odsłony: 71951
A Cadha stała tylko na śniegu, wodząc wzrokiem za Marzeniem, gdy zmarszczył pysk, gdy podszedł do białofutrej smoczycy, uniósł jej pysk, spojrzał na nią... instynktownie cofnęła się, gdy się do niej zbliżył; jej wzrok nadal był rozbiegany, oddech szybki i płytki. Uszy trzymała płasko przy czaszce, a futro na grzbiecie i karku zjeżyła, chociaż sama nie była tego świadoma. Dlatego słowa Przywódcy dotarły do niej dopiero po chwili. Promień Jutrzenki... Czarodziejka... śmierć – spokojna... Odezwała się dopiero po chwili, gdy poukładała sobie wszystko.
– T-tak... tak, oczywiście – poprawiła się szybko, po czym wstała i chwiejnym krokiem postąpiła do przodu, by odzyskać władzę nad własnym ciałem. Zaraz jednak zatrzymała się i obejrzała na Marzenie, jako że nie miała pojęcia, gdzie znajduje się Cmentarz na terenach Wolnych Stad, ale wiedziała, że jakkolwiek daleko by to nie było, będzie mu towarzyszyć. Co się ze mną dzieje...
– T-tak... tak, oczywiście – poprawiła się szybko, po czym wstała i chwiejnym krokiem postąpiła do przodu, by odzyskać władzę nad własnym ciałem. Zaraz jednak zatrzymała się i obejrzała na Marzenie, jako że nie miała pojęcia, gdzie znajduje się Cmentarz na terenach Wolnych Stad, ale wiedziała, że jakkolwiek daleko by to nie było, będzie mu towarzyszyć. Co się ze mną dzieje...
- 06 kwie 2014, 17:52
- Forum: Świątynia
- Temat: Miejsce wymian
- Odpowiedzi: 485
- Odsłony: 23878
Mrucząca przybyła i do Miejsca Wymian, na prośbę Przywódcy, ściskając w łapie kamień szlachetny z Zasobów Ziemi – akwamaryn. Nie wiedziała, czemu on nie chciał wymienić sam owego kamienia, ale skoro poprosił, trzeba było spełnić prośbę. Może nie chciał być niemiły i prosić bogów o więcej niż jedną porcję? A fakt faktem, że Ziemia posiadała więcej wspólnych kamieni, niż pożywienia. Należało o to zadbać.
Otrzepała się więc ze śniegu oblepiającego jej futerko i zbliżyła się do twardej skały, po czym położyła na niej błękitny kamień i cofnęła się o kilka kroków. Patrzyła na akwamaryn uważnie, w końcu jeszcze nigdy nie była świadkiem przemiany kamienia w mięso, a podejrzewała, że było to coś, co warto zobaczyć. Na razie musiała po prostu poczekać...
Otrzepała się więc ze śniegu oblepiającego jej futerko i zbliżyła się do twardej skały, po czym położyła na niej błękitny kamień i cofnęła się o kilka kroków. Patrzyła na akwamaryn uważnie, w końcu jeszcze nigdy nie była świadkiem przemiany kamienia w mięso, a podejrzewała, że było to coś, co warto zobaczyć. Na razie musiała po prostu poczekać...
- 06 kwie 2014, 17:03
- Forum: Zimne Jezioro
- Temat: Źródło rzeki
- Odpowiedzi: 453
- Odsłony: 71951
Zauważyła Marzenie dopiero, gdy był blisko, bo białe futro zlewało się ze śniegiem i mlecznymi chmurami, którymi było spowite niebo. Gdy wylądował i podszedł do nich, skinęła mu niemrawo łbem, po chwili zaś cofnęła się i wskazała pyskiem na smoczycę leżącą nieruchomo nad strumieniem.
– Nie żyje – odezwała się zachrypniętym głosem. Wydawało jej się, że powinna dodać coś, usprawiedliwienie, czemu akurat jego wezwała... ale nie wiedziała co powiedzieć. Przecież dotąd nie przejmowała się takimi sprawami.
– Pachniała Ziemią.
Potem tylko potrząsnęła łbem i cofnęła się ponownie, w pewnym momencie siadając na śniegu. Czuła się, jakby kręciło się jej w głowie, krew szumiała w uszach; nie rozumiała, czemu tak się boi, a bała się bardzo. Może Marzenie będzie potrafił czytać między wierszami, domyśli się, co się stało, że to jej wina – nie było przecież śladów na ciele białej, nie zabiła jej. Ona nic... nic nie zrobiła...
– Nie żyje – odezwała się zachrypniętym głosem. Wydawało jej się, że powinna dodać coś, usprawiedliwienie, czemu akurat jego wezwała... ale nie wiedziała co powiedzieć. Przecież dotąd nie przejmowała się takimi sprawami.
– Pachniała Ziemią.
Potem tylko potrząsnęła łbem i cofnęła się ponownie, w pewnym momencie siadając na śniegu. Czuła się, jakby kręciło się jej w głowie, krew szumiała w uszach; nie rozumiała, czemu tak się boi, a bała się bardzo. Może Marzenie będzie potrafił czytać między wierszami, domyśli się, co się stało, że to jej wina – nie było przecież śladów na ciele białej, nie zabiła jej. Ona nic... nic nie zrobiła...
- 05 kwie 2014, 22:34
- Forum: Zimne Jezioro
- Temat: Źródło rzeki
- Odpowiedzi: 453
- Odsłony: 71951
Samiczka chodziła bez celu po Terenach Wspólnych, ot tak, by pozwiedzać i zorientować się, gdzie co jest, bo mogło jej się to w przyszłości przydać. Starała się ignorować igiełki mrozu wbijające się jej w łapy wraz ze śniegiem, które je całe oblepiał. Szła po prostu przed siebie, tam gdzie poprowadzą ją nogi. A nuż znajdzie coś ciekawego?
Znalazła. Chociaż w pierwszej chwili nie zauważyła nieruchomego, biało-granatowego kształtu leżącego nad zamarzniętym strumykiem, to po chwili go dostrzegła. Widziała przecież tę smoczycę raz, na ceremonii... nie znała jej imienia, chociaż intensywnie pachniała jej stadem. Czyli Ziemna.
Pochyliła ku niej łeb, szturchając ją w bok pyskiem. Zimna. Nie oddychała. Nie żyła. Cadha cofnęła łeb, mrugając kilkakrotnie, zjeżyła futro na grzbiecie i karku; bała się śmierci. Nie tej, która sama niosła – była drapieżnikiem i była to naturalna kolej rzeczy. Ale ta śmierć była niepotrzebna. I najstraszliwsza.
Cofnęła się, drżąc na całym ciele i otworzyła pysk, dysząc; rozejrzała się dookoła. Nie było tu nikogo, kto wiedziałby, co w tej sytuacji robić. Jedyne, co jej w tej chwili przychodziło do głowy, to by zawołać Przywódcę. Toteż uniosła pysk i ryknęła wysoko w niebo, wzywając Marzenie Ziemi. Po tym oparła się o drzewo i usiadła tam, roztrzęsiona, ze zjeżonym futrem, skulona, wpatrując się w nieruchome ciało smoczycy, niezdolna do żadnego ruchu.
Znalazła. Chociaż w pierwszej chwili nie zauważyła nieruchomego, biało-granatowego kształtu leżącego nad zamarzniętym strumykiem, to po chwili go dostrzegła. Widziała przecież tę smoczycę raz, na ceremonii... nie znała jej imienia, chociaż intensywnie pachniała jej stadem. Czyli Ziemna.
Pochyliła ku niej łeb, szturchając ją w bok pyskiem. Zimna. Nie oddychała. Nie żyła. Cadha cofnęła łeb, mrugając kilkakrotnie, zjeżyła futro na grzbiecie i karku; bała się śmierci. Nie tej, która sama niosła – była drapieżnikiem i była to naturalna kolej rzeczy. Ale ta śmierć była niepotrzebna. I najstraszliwsza.
Cofnęła się, drżąc na całym ciele i otworzyła pysk, dysząc; rozejrzała się dookoła. Nie było tu nikogo, kto wiedziałby, co w tej sytuacji robić. Jedyne, co jej w tej chwili przychodziło do głowy, to by zawołać Przywódcę. Toteż uniosła pysk i ryknęła wysoko w niebo, wzywając Marzenie Ziemi. Po tym oparła się o drzewo i usiadła tam, roztrzęsiona, ze zjeżonym futrem, skulona, wpatrując się w nieruchome ciało smoczycy, niezdolna do żadnego ruchu.












