Znaleziono 30 wyników

autor: Mroźny Kolec
30 paź 2016, 14:26
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Rzeka
Odpowiedzi: 710
Odsłony: 104137

Ciocia Nefrycia? A tak, Nefrytowy Szpon, imię które Veles przybrała stając się pełnoprawną łowczynią. Zatem ta mała jest spokrewniona z jego ukochaną. Końcówka kolczastego ogona lekko pacnęła o ziemię wzbijając malutką chmurę pyłu. Propozycja wydawała się zachęcająca. I tak szedł w tamtą stronę, a przynajmniej teraz jakiś samotny drapieżnik będzie miał opory przed rzuceniem się na adeptkę, skoro towarzyszył jej dorosły smok. Powietrze ciężko opuściło nozdrza. Ślady po ranie na karku dały się we znaki.
– Widzę, że nauczono cię już rozpoznawać stada po charakterystycznej woni, którą wydzielają. Ale to najbardziej wyraźne wonie jakie roztaczamy. "Ciocia Nefrycia" jak ją nazwałaś z pewnością w przyszłości nauczy cię więcej na ten temat, jako łowczyni Ziemi – rzekł spoglądając w stronę przeciwną niż ta, z której przyszedł.
– Nie ma sensu iść w kierunku z którego przyszedłem. Tam, nad jeziorem widać już Mgłę. Skoro już chcesz bym ci towarzyszył, to wskaż kierunek. I przy okazji, jak cię zwą? – nie tylko pytanie, ale też test. Ciekawe czy mała jest zdecydowana i samodzielna, czy może będzie podążać za owczym pędęm.
autor: Mroźny Kolec
30 paź 2016, 12:33
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Rzeka
Odpowiedzi: 710
Odsłony: 104137

Musiał przyznać że spodziewał się tak gwałtownego zerwania na cztery łapy. Ale z drugiej strony chciał pokazać potencjalne niebezpieczeństwo ucięcia sobie drzemki w miejscu, które znajdowało się tak niedaleko Mgły, która z księżyca na księżyc postępowała coraz bardziej na wschód. Odpowiedź samiczki nieco go rozbawiła.
– W kłębie sięgasz mi do kolan, ale nie jesteś mała, hmm? – uśmiechnął się kątem pyska, wpatrując się uważnie w nieznajomą. Teraz gdy stała, rzeczywiście widać było w jej postawie górską krew. Niesamowite, skąd wzięła się w Wodzie smoczyca przystosowana do wysokich gór? Porzucone jajo, czy może jest tam jakaś nieznana para górzystych? Będzie musiał zapytać o to Veles przy najbliższej okazji.
– Zgadza się, jestem górskim smokiem, tak jak ty – odpowiedział, połowicznie rozpościerając najpierw lewe, a później prawe skrzydło, przy okazji rozprostowując chwytne palce tak charakterystyczne dla jego gatunku. Stawy cicho chrupnęły, niewykorzystywane od paru dni do wspinaczek.
– Nie powinnaś przysypiać w tej niezbyt pewnej okolicy. Większy drapieżnik mógłby spróbować szczęścia z niewyrośniętym smokiem, nie wspominając o Mgle, która ostatnio posunęła się bardziej na wschód i pewnie za parę księżyców pochłonie również ten teren – spojrzał na horyzont, w miejsce w którym nieopodal rzeka łączyła się z jeziorem.
autor: Mroźny Kolec
29 paź 2016, 10:34
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Rzeka
Odpowiedzi: 710
Odsłony: 104137

Mroźny zmęczony lataniem postanowił udać się w drogę powrotną na piechotę. Niespiesznie stawiał kroki, wiedząc że potencjalne drapieżniki same z siebie nie zaatakują dorosłego smoka. Rogowate łuski cicho chrzęściły ocierając się o siebie przy każdym ruchu. Zapowiadało się, że przez resztę dzisiejszego dnia nic się już nie wydarzy. Adept zamyślił się, wspominając ostatnie wydarzenia podczas których zszedł się ze swoją partnerką Veles oraz udzielenie pomocy zaatakowanemu piastunowi i dość dotkliwe pochlastanie przez wilki. Ślady po ranach nadal dokuczały.
Przez zamyślenie o mało w coś nie wdepnął. Jakiś ogon przed sobą dostrzegł małego smoka. Wciągnął powietrze w nozdrza, nieznajomą otaczała charakterystyczna woń Wodników. Mroźny zmrużył oczy. Ostatnie spotkanie przedstawiciela Stada Wody o mało co nie zakończyła się awanturą gdy naruszył granicę. Wtem dostrzegł coś, co sprawiło że źrenice rozszerzyły się ze zdumienia. Chwytne palce na stawach skrzydeł, zupełnie takie, jakie sam posiadał. Młoda była górskim smokiem, takim jak on. Nie spotkał jeszcze w stadach nikogo podobnego mu, a adept z którym się uczył, Czarci Kolec miał tylko część krwi górskiego. Z resztą, zaginął gdzieś dawno temu. Nie uszło jego uwadze że nieznajoma śpi czujnie, lepiej będzie od razu oznajmić swoją obecność.
– Co robisz tak daleko od domu, mała? To nie jest zbyt bezpieczne miejsce na drzemkę – podszedł bliżej i spojrzał z góry na Wodniczkę.
autor: Mroźny Kolec
20 paź 2016, 20:54
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Wypalona plaża
Odpowiedzi: 756
Odsłony: 119130

//hm... tutaj jeszcze mogę latać :D

Powietrze smagało jego łuski, gdy swobodnie spadał trzymając łapy swojej partnerki. Zaufała mu, nie próbowała się wyrwać. Poczuł miłe mrowienie na policzku, dreszcz przeszedł po jego ciele. Wlepił spojrzenie swoich żółtych ślepi w jej oczy. Wtem coś sobie przypomniał. Spojrzał w dół, powierzchnia ziemi zbliżała się w zastraszającym tempie. Skierował Veles szelmowski uśmiech, po czym puścił jej łapy i mocnym machnięciem kończyn lotnych odbił zwiększając dystans. W niemal ostatniej chwili wygiął ciało w tył i przefrunął zaledwie półtorej ogona nad popielatą plażą. Wydech powietrza spowodowany ulgą był tak mocny, ze spontanicznie zionął lodowatym snopem zostawiając za sobą pas zmrożonego popiołu.
– Mam nadzieję, że cię nie wystraszyłem? – rzucił w powietrze, w ślad za swoją partnerką – Ten swobodny upadek wyszedł jakoś tak... spontanicznie. Normalnie nie odważyłbym się na taki manewr.
autor: Mroźny Kolec
05 paź 2016, 10:58
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Wypalona plaża
Odpowiedzi: 756
Odsłony: 119130

//przepraszam za zwłokę

To uczucie powietrza muskającego łuski, to przyjemne zimno dużej wysokości, które zupełnie nie przeszkadzało samcowi przystosowanemu do wysokogórskich warunków. to już znał, jednak tym razem doszło do tego wewnętrzne ciepło towarzyszące podniebnym popisom przed swoją partnerką. Mocne kończyny lotne miarowo uderzały powtarzając wielokrotnie przećwiczone ruchy, adept krążył wokół Veles w dalszym ciągu nabierając wysokości. Ucieszył się widząc kątem oka, że postanowiła podążyć za nim.
Wtem, znacznie wyżej u szczytu tej wspinaczki wpadł na szalony pomysł. Szybko rzucił okiem jak wysoko się znajdują. Tak, dostatecznie by się nie rozbić. Podczas ostatniego okrążenia podleciał bliżej swojej partnerki i złapał za przedramiona, po czym złożył skrzydła i pozwolił pociągnąć się w dół grawitacji. Spojrzał w oczy ukochanej i wyszczerzył kły w szerokim uśmiechu. Oryginalna wersja sprawdzenia zaufania.

//proponuje powoli kończyć tą fabułkę i przenieść się gdzieś indziej. Tutaj cały czas przesuwa się mgła, a przez kilka ostatnich księżyców wydarzyło się masę rzeczy.
autor: Mroźny Kolec
27 wrz 2016, 19:46
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Stara brzoza
Odpowiedzi: 663
Odsłony: 99255

Niedługo potem przyleciał Mroźny Kolec. Domyślał się co mógł oznaczać mentalny sygnał. Wreszcie nadszedł dzień na który przygotowywał się od kilku księżyców. Dzień w którym być może pozbędą się mgły raz na zawsze lub chociaż cofną ją na tyle by mógł powrócić do Lasu Valkhi po szczątki matki. Z gracją wylądował niedaleko zebranych, wzburzając chmurę pyłu przy lądowaniu. Składając skrzydła rozejrzał się po zebranych, skinąwszy każdemu łbem na powitanie.
– Witaj Chłodzie Życia. Miło mi nareszcie poznać cię osobiście – przywitał z szacunkiem ojca swojej partnerki. Szkoda że poznali się w takich okolicznościach. Nie przedłużając, skierował swoje kroki w stronę Gorączki i Kruczopiórego, po czym usiadł obok.
autor: Mroźny Kolec
20 wrz 2016, 22:44
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Wypalona plaża
Odpowiedzi: 756
Odsłony: 119130

Uśmiechnął się szeroko widząc popisy ukochanej. Najwyraźniej północne smoki były stworzone do latania, jak już widział na przykładzie małego Ognika, który poprosił go o naukę latania. Powietrze miło połaskotało jego łuski, gdy smoczyca przefrunęła tuż obok. Dość tego bycia zawieszonym w powietrzu. Mocno uderzył kończynami lotnymi, wznosząc się wyżej. Gdy już osiągnął wysokość dwóch ogonów nad samicą, gwałtownie szarpnął ciałem w tył, wykonując zwrot przez skrzydło, po czym z głośnym łopotem oddalił się na odległość wystarczającą do nabrania pełnej prędkości. Gdy znajdował się zaledwie ogon od Veles przechylił ciało w prawo przelatując obok niej i wykonał manewr który kiedyś mu się nie udał podczas Szranek Nenyi, jednak teraz wiedział, że odniesie sukces. Umiejętności lotu wzrosły podczas samodzielnej walki z porywistymi i zdradzieckimi wiatrami Diamentowych Gór.
– Teraz się uda! – ryknął, składając skrzydła. Gdy kończyny lotne zostały mocno przyciśnięte do boków, szarpnął łbem w tył i pociągnął za tym resztę ciała, podkulając kończyny i ogon pod siebie. Niebo, mgła, smoczyca, woda, wypalona plaża. Po dostrzeżeniu tego ostatniego rozwinął skrzydła i wypoziomował lot, kończąc salto w tył. Wtedy uderzył w obręcz, jednak tym razem nie było żadnej przeszkody. Rozochocony tym sukcesem wpadł na szalony pomysł, jednak potrzebował współpracy ukochanej. Lecz nie wiedział jak zareaguje, dlatego lepsze było zaskoczenie. Wyszczerzył kły w łobuzerskim uśmiechu i powtarzając wyćwiczoną sekwencję ruchów kończyn lotnych zaczął wznosić się coraz wyżej i wyżej, od czasu do czasu patrząc czy Veles zdecydowała się za nim podążyć.
autor: Mroźny Kolec
14 wrz 2016, 11:53
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Wypalona plaża
Odpowiedzi: 756
Odsłony: 119130

Skinął łbem, słysząc odpowiedź swojej partnerki. No tak, to byłoby zbyt proste gdyby chodziło tylko o zwierzynę. Nawet go to nie zdziwiło, Veles była starsza o kilka księżyców i widziała więcej niż on. Ale czy już w stadach nie ma podziałów? Pisklak Cienia zakwestionował przywódcę, na ostatniej ceremonii Ognia stado dało Kruczopióremu niejednoznacznie do zrozumienia że nie chcą go na przywódcę, chociaż był starszy i mądrzejszy. Mroźny z pewnością by go poparł, gdyby nie fakt, ze Gorączka była smoczycą za którą stado ruszy bez wahania, czego jednak nie mógł powiedzieć o stadnym czarodzieju.
– No tak, w sumie to oczywiste. Ale konflikty nawet te małe, będą zawsze póki jest osobne zdanie. A co do twoich ziem, mam nadzieję że wyprawa szybko ruszy i wszyscy z niej powrócą – tak, był aspirującym wojownikiem więc liczył się z faktem, że może wydarzyć się nieszczęście i ktoś polegnie. Łapa zagarnęła trochę popiołu, lecz szybko rozrzucił go na wietrze, odrzucając takie myśli.
– Hej, nie myślmy na razie o konfliktach czy mgle, chociaż jest już chwilę lotu stąd. – odpowiedział, rozplatając ogon i delikatnie wychodząc spod skrzydła smoczycy. Szybkim ruchem zwrócił łeb w jej stronę i posłał szelmowski uśmiech, po czym wziął szybki rozbieg i wzbił się w powietrze, wzburzając chmurę popiołu gdy kończyny lotne mocno uderzyły tuż nad ziemią. Wyćwiczonymi ruchami wznosił się coraz wyżej i wyżej, a gdy osiągnął szczyt podniebnej wspinaczki, złożył skrzydła i pozwolił grawitacji pociągnąć go w dół. Przekrzywił ciało w tył, stabilizując upadek. Teraz gdy opadał łbem w dół widział dokładnie okolicę. Mgła przesunęła się nie tylko na tym odcinku, ale najwyraźniej na całej długości. Lecz nie czas teraz na takie myśli, ziemia się zbliżała. Szybkim ruchem rozłożył skrzydła, kierując się nad wodę. Tuż nad wodą poleciał po pionowym łuku, zahaczając pazurami o powierzchnię, a siła pędu wzburzyła spokojną taflę. Przećwiczonym wcześniej manewrem zatoczył pionowy łuk, wzbijając się ponownie kilka ogonów w powietrze. Spojrzał na tą, która zdobyła jego serce.
– Przyłączysz się?
autor: Mroźny Kolec
12 wrz 2016, 10:31
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Wypalona plaża
Odpowiedzi: 756
Odsłony: 119130

– Szmaragdowa Łusko, nie wydaje mi się by... – zaczął, lecz urwał w pół zdania, gdy został objęty jej pierzastym skrzydłem. Chwilowo zapomniał co chciał powiedzieć, napawał się nowym odczuciem, które było zupełnie inne niż wtedy gdy przybrana matka obejmowała go kończyną lotną. Potarł pyskiem o jej policzek, przypominając sobie w końcu, co chciał wcześniej rzec.
– Nie wydaje mi się że zmiana stada jest dobrym pomysłem. Przysięgaliśmy wierność stadom i pilną naukę by być wartościowymi członkami. A pamiętam jak pisklę Cienia pokłóciło się na ceremonii i została samotniczką, ale nie znam ciągu dalszego tej historii, pewnie były jakieś nieprzyjemne reperkusje. – wrócił wspomnieniami do pierwszej ceremonii w której kiedykolwiek wziął udział, choć była to tylko obserwacja. Musiał przyznać, że wtedy zrobiło to na nim ogromne wrażenie, lecz dzisiaj tamten powód uznałby za głupotę.
– Ale dość o tym. Być może dowiemy się coś więcej w sprawie Mgły i po wyprawie moje stado popatrzy przychylniejszym wzrokiem na Życie. Dziwnym jest dla mnie, że pod barierą są jakieś sojusze i przesadzone konflikty, skoro zwierzyny jest pod dostatkiem. – od dłuższego czasu zastanawiał się nad tą sprawą. Końcówka ogona pacnęłaby o ziemię, gdyby nie była teraz spleciona z ogonem Veles.
autor: Mroźny Kolec
08 wrz 2016, 15:15
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Wypalona plaża
Odpowiedzi: 756
Odsłony: 119130

Wzdrygnął się na gwałtowny ruch adeptki. Ale nie mógł się dziwić, mgła wywoływała traumę u niektórych przedstawicieli Życia. Przestąpił pół kroku w jej stronę by mogła się oprzeć o jego bok, miękkie łapy nie uszły wyćwiczonej uwadze aspirującego wojownika. Niepokój wywołany nagłym przesunięciem granicy oparów gdzieś uleciał. Adept był w skowronkach, jednak ogarnął go lekki strach. Co Ogniści powiedzą, a zwłaszcza Gorączka Ognia, gdy się o tym dowie? Potrząsnął łbem. Nie czas na takie myśli. Liczyło się tylko co jest tu i teraz.
– Teraz mam już dwa powody by przyłożyć łapę do cofnięcia mgły – uśmiechnął się, patrząc samicy głęboko w oczy. Odszukał jej łapę i ujął ją w swoją dłoń. Końcówka ogona splotła się z jej ogonem. Tym razem nie przez przypadek, a pewnie i zdecydowanie. Ale jedna rzecz go gryzła i nie dawała spokoju.
– Tylko jak nasze stada zareagują? Nie wszyscy uważają, że nie ma konfliktu, a ja nie mam wstępu na teren Wody, gdyby działo się coś, co wymagałoby natychmiastowego działania. – podzielił się swoimi wątpliwościami.
autor: Mroźny Kolec
04 wrz 2016, 16:20
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Wypalona plaża
Odpowiedzi: 756
Odsłony: 119130

O, takiej reakcji się nie spodziewał. Chciał tylko unieść jej pysk, a adeptka rzuciła mu się na szyję. Poczuł się teraz bardzo dziwnie. Miłe ciepło rozlało się po całym ciele. Motyl w żołądku zaczał się gwałtownie miotać. Oddech przyspieszył, źrenice rozszerzyły się do granic możliwości. Pysk zawędrował w stronę jej pyska i otarł się o policzek. Nozdrza łapały zapach jej futra, łapy zrobiły się miękkie. Mógłby przysiąc, że świat zewnętrzny przestał istnieć. Zupełnie nie docierały do niego dźwięki z zewnątrz, takie jak plusk wody czy śpiew ptaków. Poczuł lekki żal, gdy puściła go i usiadła na popielatym brzegu. Końcówka ogona którą owinął łapy odnalazła koniec jej kończyny stabilizującej i owinęła się wokół. To był odruch, adept nie był pewien jak samica to odbierze.
– Szmaragdowa Łusko, jeszcze nigdy tak się nie czułem w obecności smoczycy, dopiero ty... – zaczął lecz gwałtownie urwał gdy spojrzał ponad jej ramię. Serce podskoczyło do gardła, źrenice zwęziły się w przypływie adrenaliny gdy dostrzegł coś, czego nie spodziewał się tu ujrzeć.
– Mgła... właśnie przykryła połowę jeziora i sąsiadującej okolicy. – wskazał łapą na koszmar smoków Życia, który bez ostrzeżenia rozszerzył się na wschód, na szczęście była jeszcze daleko od brzegu na którym siedzieli.
autor: Mroźny Kolec
28 sie 2016, 22:11
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Wypalona plaża
Odpowiedzi: 756
Odsłony: 119130

Gdy tylko zakończył wypowiedz poczuł jak coś mokrego kapnęło na jego pysk. Łzy. Czy aż tak przeholował z wypowiedzią? Poczuł się głupio. Niepewnie przestąpił z łapy na łapę. Ale przykre wspomnienia? Musiał szybko naprostować sytuację.
– Ależ... nie, to wcale nie są przykre wspomnienia. Owszem, trochę to przeżyłem, ale mogłem dzięki temu zrozumieć dlaczego pewne sprawy potoczyły się tak, a nie inaczej i dzięki temu stoję tutaj jako Ognisty. I pozwoliły mi jeszcze bardziej docenić wszystko co zrobiła dla mnie przybrana matka, Krwawa Krucjata. – męczył się w tej pozycji, z przekręconym łbem, spoglądając z dołu na samicę. Musiał poprawić ułożenie karku, bo zaraz zacznie go boleć. A przy okazji mógł podnieść Szmaragdową na duchu. Od początku tego spotkania czuł się dziwnie. Ogon nerwowo drżał od czasu do czasu, oddech przyspieszył, źrenice rozszerzyły się bardziej niż potrzeba w tym świetle. Wycofał się sprzed jej głowy, po czym przesunął nozdrza pod spód jej pyska i pomógł jej unieść go wysoko. Futro miło łaskotało jego łuski. Spojrzenie jego żółtych ślepi napotkało jej wzrok. Uśmiechnął się kątem pyska.
– Uszy do góry. Stada ruszają na mgłę i jest szansa, że ta cała zawierucha w końcu się wyjaśni. Póki co musimy trzymać łeb uniesiony wysoko i nie dać się złamać.
autor: Mroźny Kolec
27 sie 2016, 0:19
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Wypalona plaża
Odpowiedzi: 756
Odsłony: 119130

Przekrzywił łeb w zdziwieniu, widząc gwałtowną reakcję samicy. Czy powiedział coś nie tak? Przecież tak właśnie podchodzili do tego młodzi z innych stad. Nowe pokolenie Ognia słyszało o wyczynach starszych smoków i nade wszystko pragnęli dorównać im zarówno w sile jak i sławie.
– No... tak. Przeszła mi koło nosa pierwsza okazja na udowodnienie bycia wartościowym członkiem stada, bo zostałem ranny podczas treningu. – odpowiedział na pierwsze pytanie, przyglądając się skonsternowany odwróconej od niego adeptce. Doprawdy, co ona widzi złego w takim podejściu? Przecież w Życiu też są młodzi palący się do takiej wyprawy, z czego część urodziła się już na ziemiach Wody. Szmaragdowa chyba też, zważywszy na to, że mgła pojawiła się wiele, wiele księżyców temu. Wspominała o tym Czujna Łuska na zebraniu z Prorokiem.
– Czy chcę być bohaterem? Może. Może nie. Przysięgałem mojemu stadu, że będę ćwiczył by zostać ich obrońcą. Bastionem za którym słabsze smoki będą mogły się schronić. – pysk adepta opuściła odpowiedź na kolejne pytanie. Bogowie, czemu ta czarująca samica tak emocjonalnie podchodzi do kwestii ich ziem? Owszem, rozumiał że odzyskanie ich terenów jest ważne dla stada, lecz Woda nie wygania ich ze swoich terenów, a zwierzyny jeszcze wystarczy dla wszystkich. Podniósł się z ziemi. Brak reakcji. Podszedł bliżej, a gdy zrównał się z adeptką, wyciągnął łeb przed siebie i przekręcił szyję, by spojrzeć od dołu na pochylony łeb samicy.
– Zapominasz, że mgła przesuwa się coraz bardziej na wschód. Widzę ją często ze szczytu Diamentowych Gór, w których uwielbiam przebywać. Jeszcze dziesięć księżyców temu nie zaczynała wkraczać na ziemie Ognia. Widziałem ją z bliska w Lesie Valkhi, na granicy naszych terenów. Tam też leżą szczątki mojej matki, pewnie już pochłonięte przez mgłę. – wyjaśnił, wchodząc na temat którym nie lubił się zbytnio dzielić z innymi. Już sam powrót myślami do tamtych emocjonalnych chwil, gdy żegnał się z szkieletem smoczycy która przeniosła go przez barierę wystarczył, by poczuł gorycz w pysku.
– Gdyby dzięki tej wyprawie udało się cofnąć mgłę chociaż kawałek, mógłbym tam powrócić i złożyć jej kości w kurhanie Ognia.
autor: Mroźny Kolec
21 sie 2016, 11:29
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Wypalona plaża
Odpowiedzi: 756
Odsłony: 119130

Uniósł brwi słysząc wypowiedź o braku podziałów. Sam nie był do końca przekonany o konflikcie, skoro wygłodzony samiec Życia wymienił się pięknym kamieniem za mięso, a inny stary Wodnik zgodził się zamienić wyżej wymienionym za jaspis potrzebny jego rannej mentorce.
– Masz rację, ten ekhm... konflikt jest mocno naciągany, zwłaszcza że w tej chwili są inne zagrożenia niż animozje stad – odpowiedział, nadal wpatrując się w czarujące oczy samicy. Oddech samca niezauważalnie przyspieszył, końcówka ogona lekko szurała raz w jedną, raz w drugą stronę. O, zmiana tematu. Mroźny dumnie wypiął pierś.
– Szkolę się na wojownika – powiedział z szerokim uśmiechem, choć zdawał sobie sprawę, że jedyne rany jakie do tej pory otrzymał były po wypadku przy nauce maddary. Nie zraził się tym jednak, tylko jeszcze bardziej ćwiczył by podobny przypadek się nie powtórzył. Ale odbiegł myślami od tematu. Wziął głębszy oddech.
– I nawet szybko trafiła mi się okazja na udowodnienie przydatności stadu. Niebawem ruszam z grupą Ognistych za twoim stadem wgłąb mgły.
autor: Mroźny Kolec
16 sie 2016, 20:08
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Wypalona plaża
Odpowiedzi: 756
Odsłony: 119130

– O nie, jeszcze nie opanowałem! – powiedział uśmiechając się szeroko do smoczycy. Zaiste, nie opanuje jeśli po dobrej nauce sam sobie nie poćwiczy, tak jak to miało miejsce podczas nauki z Pożogą. Odszedł na kilka ogonów od Szmaragdowej Łuski i popatrzył po swoim ciele. Popiół wysechł i miejscami odpadł. Ale tamto jezioro doskonale nadaje się na pierwsze ćwiczenie. Niespiesznie podreptał do wody, a gdy znajdował się w niej po pierś, zagarnął łapą piasek i błoto z dna, po czym porządnie wysmarował nim łeb, tak że łuski straciły dawny czerwony kolor. Przykucnął, niemal dotykając dna brzuchem. Teraz nad powierzchnię wystawało tylko pół łba, linia wody znajdowała się tuż pod nosem. Zmrużył oczy i zastygł w bezruchu. Nie zamierzał zbyt długo trwać w tej pozycji, w końcu to tylko ćwiczenie. Poczuł obok siebie ruch, który otarł się o policzek. Z jego perspektywy z wody wystrzeliła wielgachna łapa, która chwyciła się jego nosa, po czym dołączyła do niej druga i po chwili reszta ciała wygramoliła się na ubłocony pysk, głośno kumkając. Ten ruch podrażnił nozdrza adepta. Potężne kichnięcie odbiło się echem po okolicy i wzburzyło wodę, a przerażony płaz wskoczył do jeziora i odpłynął w popłochu. Chyba o to chodziło. Mały zwierzak był przekonany że to błotnista wysepka, a nie jego głowa.

Skoro już był mokry, postanowił wykorzystać ten fakt i wyszedł na brzeg, po czym ponownie wytarzał się w popiele. Tym razem nie przypadł do ziemi, a położył się płasko na niej, pozwalając popiołowi opaść na ziemię. Spłycił oddech, by uniesienia klatki piersiowej nie zrujnowały kamuflażu. Zmrużył oczy, prawie je zamykając, żółte ślepia bardzo wyraźnie odbijały się na szarym tle. Może w przyszłości spróbuje jakoś zamaskować je maddarą? Drobinki spalonej roślinności unosiły się w powietrzu przy najlżejszym podmuchu wiatru, lecz tym razem adept powstrzymał kichnięcie, choć wymagało to od niego niemal tytanicznego wysiłku woli. Leżał tak w bezruchu przez kilka minut, jednak nie doczekał się żadnej zwierzyny. O naiwności. Okolica nie sprzyjała rozwoju życia. Wstał, energicznie się otrzepał, a resztki popiołu zmył w jeziorze. Smoczyca się nie odzywała, ciekawe czy była znudzona jego towarzystwem, czy być może planowała pozwolić mu na samowolkę, a potem poprawi ewentualne błędy? Podszedł do niej, zatrzymując się w odległości ogona.
– Ja... dziękuję Szmaragdowa Łusko. Kamuflaż to bardzo ciekawa rzecz i poćwiczę go jeszcze na własną rękę. Z drugiej strony to bardzo ciekawa lekcja, że choć starsi mówią iż nasze stada są w konflikcie, to smoki patrzą na to różnie. – uśmiechnął się lekko, ponownie wpatrując w tą parę oczu niczym gwiazdy. Czuł się dziwnie, jakby motyl latał mu w brzuchu. Szkoda byłoby zakończyć spotkanie w tym momencie. Postanowił pociągnąć dalej tą rozmowę.
– A może chciałabyś się czegoś nauczyć ode mnie?
autor: Mroźny Kolec
16 sie 2016, 11:27
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Wypalona plaża
Odpowiedzi: 756
Odsłony: 119130

Adept wysłuchał w skupieniu objaśnień o pustynnym kamuflażu. Ale zwracał również uwagę na te wszystkie uśmiechy i mrugnięcia skierowane w jego stronę. Przechylił głowę na bok w geście lekkiego zdziwienia.
– Szmaragdowa Łusko, masz tik nerwowy? – zapytał, widząc puszczane oczka. Bądź co bądź w tych sprawach był kompletnym laikiem. Zastanowił się nad odpowiedzią. Lewa łapa zagarnęła garść popiołu, po czym rozrzuciła go na wietrze. Nozdrza z cichym świstem wypuściły powietrze. A końcu coś przyszło mu do głowy.
– Myślę, że przy ukryciu się w bagnie można by było położyć jakąś roślinę albo porost na łbie, po czym zanurzyć się tak, by wystawał tylko nos i oczy. Ale nie jestem pewien tej metody, bo dno może być grząskie i już się z niego nie wygrzebię. A gdybym był na suchym lądzie... Mógłbym tak jak wcześniej mówiłaś wejść na drzewo i tam się ukryć. A gdybym został na ziemi, to zamoczyłbym się w wodzie i wytarzał w ściółce by upodobnić się do terenu, po czym skryłbym się za krzakiem. Czy są jeszcze jakieś sposoby?
autor: Mroźny Kolec
14 sie 2016, 23:12
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Wypalona plaża
Odpowiedzi: 756
Odsłony: 119130

No tak, przemieszczanie się razem z krzakiem to bardzo głupi pomysł. Ale zaintrygowała go wypowiedź odnośnie zrywania kory. Sam duszek patronujący naturze miałby się objawić i ukarać smoka? Ciekawe czy byłby w stanie zareagować gdyby wiele smoków jednocześnie zrobiło coś takiego. Odrzucił na bok te zbędne myśli. Wysłuchał w skupieniu uzupełnienia swojej wcześniejszej wypowiedzi. Jak schować się na pustyni? Zamyślił się, końcówka ogona pacnęła wzbijając kłębek popiołu.
– Myślę, że na pustyni najlepiej byłoby się płytko zakopać w piasku by wystawał tylko nos i oczy. Ale wtedy trzeba by było zastygnąć w idealnym bezruchu bo każde poruszenie się wzruszy podłoże, które zazwyczaj jest nieruchome w przeciwieństwie do kamuflażu w lesie. – zakończył wypowiedź głębszym wdechem. Naprawdę nic innego nie przychodziło mu do głowy. Nie miał okazji jeszcze trafić na pustynny teren chociaż znajdował się w granicach Ognia. Będzie musiał w przyszłości to naprawić.
– Czy można ukryć się w jakiś inny sposób niż zakopanie?
autor: Mroźny Kolec
14 sie 2016, 21:23
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Wypalona plaża
Odpowiedzi: 756
Odsłony: 119130

Chciał cofnąć się o pół kroku, gdy smoczyca podeszła bliżej, lecz wbrew rozsądkowi trwał w miejscu. Ta smukła sylwetka, białe kiełki, te lśniące oczy... wstrząsnął łbem, znowu zaczynał odpływać. Wrócił do tematu.
– Gdybym był w lesie? Hm... Jak już mówiłaś, mógłbym schować się pod stosem liści, widziałem już coś takiego gdy matka uczyła mnie tropienia. Chociaż ona stworzyła tą kryjówkę za pomocą maddary. – podrapał się po brodzie, zastanawiając się nad dalszą częścią wypowiedzi. – Mógłbym spróbować wytarzać się w błocie, jeżeli jakieś by było w okolicy a następnie oblepić się liśćmi, gałęziami i ogólnie poszyciem leśnym, aby upodobnić się do podłoża. To na pewno zmyliłoby zwierzęta bazujące na wzroku. – kontynuował. Wziął głębszy wdech, powietrze opuściło ze świstem nozdrza. Coś wpadło mu do głowy, choć może niezbyt rozsądnego.
– A gdyby tak wyrwać krzew i nieść go przed sobą, tak by móc się zasłonić w każdej chwili? Co o tym myślisz?
autor: Mroźny Kolec
12 sie 2016, 17:25
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Wypalona plaża
Odpowiedzi: 756
Odsłony: 119130

Kiwnął łbem w geście potaknięcia. A zatem podkradnięcie się do zwierzyny to nie tylko ciche poruszanie, ale zarazem wtopienie się w tło. To co powiedziała Szmaragdowa Łuska było zrozumiałe. Lekko się uśmiechnął, przypominając sobie nauki u przybranej matki. Był takim nieporadnym pisklakiem, któremu trzeba było wszystko tłumaczyć krok po kroku.
– Rozumiem! Hm... co by tu można było... o, już wiem! – odwrócił się w stronę jeziora i pogalopował kilka skoków naprzód, po czym wzbił się w powietrze na swoich mocnych skrzydłach i tuż nad wodą bezceremonialnie wpadł pod powierzchnię, rozpryskując fale na lewo i prawo. Było płytko, zaledwie do połowy tułowia, ale pochylił się na ugiętych nogach, po czym wstrząsał ciałem na lewo i prawo jeszcze bardziej rozbryzgując ciecz. Nie minęło kilka uderzeń serca, jak wracał skokami, odbijając się od dna, aż wybiegł na brzeg w odległości kilku ogonów od samiczki. Mokry, ociekający wodą rzucił się na popielate podłoże i ordynarnie wytarzał. Pilnował by nie pominąć żadnej części ciała. Chwilę później wyglądał jak nieboskie stworzenie, cały umorusany siwym popiołem, od czubka nosa do koniuszka ogona, tak że łuski były w bardzo podobnym kolorze jak podłoże. Przypadł do ziemi, zaledwie pazur od podłoża i zastygł w bezruchu, wlepiając w Szmaragdową spojrzenie swoich żółtych ślepi.
– Czy o to chodzi?
autor: Mroźny Kolec
12 sie 2016, 16:47
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Wypalona plaża
Odpowiedzi: 756
Odsłony: 119130

Delikatnie przygryzł język. Robił to za każdym razem gdy zaczynał odpływać w sen na jawie, a sytuacja wymagała skupienia. Zwłaszcza gdy rozmówczyni oczekiwała na odpowiedź. Wzruszył ramionami.
– Nie miałem nic lepszego do roboty na ziemiach stada w przerwie od nauki walki, więc postanowiłem pozwiedzać trochę terenów wspólnych. A to miejsce – omiótł łapą popielatą okolicę – przypomina mi trochę spaloną łąkę na terenie Ognia. – tutaj przerwał wypowiedź, niepewny czy aby nie powiedział za dużo. W końcu Życie nie powinno znać terenów stada w którym oficjalnie jest skonfliktowane. Szybko zmienił temat, poruszając rzecz, która go zaintrygowała.
– Kamuflaż? A co to takiego? – zapytał, przechylając łeb nieco na bok. Nigdy nie słyszał takiego określenia. Brzmi ciekawie, zwłaszcza że jest związane z polowaniem. Lekko zmrużył oczy. Sam miał niedawno ruszyć na polowanie, ale został ranny w wypadku podczas nauki z Kruczopiórym i musiał polegać na kimś innym w kwestii zdobycia jedzenia. Oczekiwał na odpowiedź intensywnie wpatrując się w oczy Szmaragdowej Łuski.

Wyszukiwanie zaawansowane